Michał Kołodziejczyk: Inny, śląski świat (komentarz)

Liga doczekała się kolejnego pięknego stadionu. Górnik Zabrze wraca do europejskiej piłki, na razie na pewno pod względem infrastruktury.

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

W 2006 roku siedziałem na tej trybunie w Zabrzu pod samym dachem. Piotr Włodarczyk zwodem pijanego mistrza kogoś tam minął, strzelił i 1:0 dla Legii utrzymało się do końca meczu. Legia została mistrzem Polski, a na boisku pojawili się jej rozradowani kibice. Policji średnio się to spodobało, więc postanowiła przygazować. Gaz ma to do siebie, że leci do góry, więc wszyscy siedzący przy samym dachu mieli oczy pełne łez, nawet jeśli nie przyjechali z Warszawy. Kibice natomiast nadal mogli biegać po boisku.

To była największa, najokazalsza trybuna stadionu wielkiego Górnika. Miała dach, a to już samo w sobie o czymś świadczyło. Reszta? Widoczność zero, komfort zero, frustracja duża. Na tym stadionie grywała zresztą reprezentacja Polski w eliminacjach Euro 1996 za Henryka Apostela. To te eliminacje, kiedy Roman Kosecki i Piotr Świerczewski dostawali czerwone kartki w tym samym meczu w Bratysławie, a linią pomocy rządził Piotr Nowak.

Bywałem na meczach na Śląsku wiele razy. Na Wielkich Derbach też, ostatnio dawno, bo w 2009 roku, kiedy dwa dni po powrocie z ciepłych wakacji wpakowałem się w polską zimę na Stadionie Śląskim. 1:0, emocji zero, za to kibiców ponad 40 tysięcy. Nawet ta zima taka straszna przez to nie była. Śląski był wynajęty, chociaż kilka lat wcześniej sam Zbigniew Boniek mówił, że z wysokości jego trybun w reprezentacji Polski można było ewentualnie rozpoznać Emmanuela Olisadebe. Ale wynajęty być musiał, bo stadiony Górnika i Ruchu nie były przygotowane na taką liczbę kibiców, którzy chcieli kupić bilety.

Teraz, jadąc z Warszawy na Roosvelta, Śląski mija się dużym łukiem obwodnicą, czy - jak tam mówią - średnicową. I podjeżdża się pod inny świat. Tam ciągle stoi ta trybuna od gazu, po 10 latach jeszcze nie zniknęła. Ale dlatego, że w jej otoczeniu pojawiły się trzy nowe, wydaje się malutka, jak wspomnienie o tamtych smutnych czasach.

Na niedzielnych Wielkich Derbach Śląska, na nowym, europejskim stadionie zabrzan, tę starą trybunkę, zajęło ją siedem orkiestr górniczych. Była też Krystyna Loska, która jako spiker zapowiedziała mecz Górnika z Ruchem, jakby Górnik grał z Romą jeszcze raz i musiał ponownie wygrać swój los.

Nieważne, że gospodarze przegrali 0:2 z Ruchem, który stadion ma tak biedny, że nie ma nawet starej Omegi, która powinna tam być. Ważne, że Górnik pokazał, co można zrobić przez dekadę z futbolem w Polsce. Prawie 25 tysięcy widzów na przeciętnym meczu ekstraklasy pokazuje potencjał tej ligi. To ile nam jeszcze zostało w Polsce starych obiektów?

Michał Kołodziejczyk z Zabrza

Zobacz wideo: Kamil Mazek: niewykorzystane sytuacje się mszczą, dzisiaj tak nie było
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×