Agonia Olympique Marsylia. Dom zły i wściekłość kibiców

AFP / AFP / Na zdjęciu: Stade Velodrome podczas meczu OM : PSG
AFP / AFP / Na zdjęciu: Stade Velodrome podczas meczu OM : PSG

Kiedy umierający na łożu śmierci ojciec Michela Gonzaleza dowiedział się, że syn zostanie trenerem Olympique Marsylia, był dumny i pełen optymizmu. Nie przewidział jednak, że Hiszpan podjął się najtrudniejszej misji w karierze trenerskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Sierpień 2015 roku był jednym z najtrudniejszych miesiąców w życiu byłego piłkarza Realu Madryt. W ciągu dwóch dni stracił ojca i przejął stery w osieroconym przez Marcelo Bielsę Olympique Marsylia, pogrążonym w chaosie po sensacyjnej dymisji Argentyńczyka i wielkiej wyprzedaży zawodników. To było wejście na pokład tonącego statku, targanego przez sztorm, opuszczonego przez najważniejszych graczy i charyzmatycznego szkoleniowca. Ale Hiszpan chciał udowodnić, że nie boi się wyzwań i na przekór okolicznościom rzuca się w wir pracy. Na razie nie można ocenić jej jednoznacznie negatywnie, choć Marsylia podąża w złą stronę.

Naczelny argument obrońców Michela z meczu na mecz traci moc. Były piłkarz Realu Madryt nie może już szukać usprawiedliwień w gruntownej przebudowie składu i utracie podstawowych piłkarzy. Olympique sprawnie poruszał się na rynku transferowym. Wypożyczył kilku utalentowanych zawodników (Remy'ego Cabellę, Mauricio Islę, Stevena Fletchera czy Floriana Thauvina), pospiesznie łatał dziury i był aktywny zarówno latem jak i zimą. Ale wyniki nie szły w parze z uzupełnieniem składu. Po niedzielnym remisie z AS Saint-Etienne l'OM kontynuuje najgorszą w historii klubu serię meczów przed własną publicznością. Nie wygrało od wrześniowego starcia z Bastią, remisując bądź przegrywając kolejne 11 spotkań z rzędu. To brutalny afront, jakiego nie pamiętają najstarsi kibice. Cios w policzek, bolesny w skutkach, bo Marsylia plasuje się dopiero na 11. miejscu w tabeli.

- Drużyna przeżywa wielki kompleks swojego stadionu - mówi Stefan Białas, były piłkarz i trener klubów francuskich. - Zawodnicy Michela są sparaliżowani, kiedy wychodzą na murawę. Ze spotkania na spotkanie ten kryzys się pogłębia i przybiera już rozmiary absurdu. Dlatego zdecydowanie łatwiej gra się im na wyjazdach, co potwierdzają od dłuższego czasu - dodał komentator meczów Ligue 1 w telewizji Eleven. To trafna analiza. Ostatnią wyjazdową porażkę Marsylczycy ponieśli 4 października w starciu z Paris Saint-Germain. Byli wtedy blisko sensacyjnego remisu, ale Abdelaziz Barrada nie wykorzystał rzutu karnego. Po ostatnim remisie z AS Saint-Etienne kibice l'OM byli tak rozgoryczeni, że nie ucieszyła ich nawet bramka w doliczonym czasie gry zdobyta na wagę jednego punktu. W szatni też nie było lepiej. Bramkarz Steve Mandanda nagabywany przez dziennikarzy odpowiedział tylko: "Lepiej nic nie mówić, niż powiedzieć za dużo", a Lassana Diarra dodał: "Zbliża się trzęsienie ziemi". To prawda, jest źle, a może być jeszcze gorzej.

Fani Olympique czuli niesmak już po czwartkowej porażce 0:1 na Stade Velodrome z Athletikiem Bilbao w 1/16 finału Ligi Europy. - Pełni nadziei pojedziemy na San Mames, jestem przekonany, że awans wciąż jest w naszych rękach - uspokajał Michel. Ale w niedzielę jego optymizm wyparował. - Jestem sfrustrowany, bo mimo wysiłków i pracy całego zespołu, czuję, że los zawsze obraca się przeciwko nam. Dziwna to analiza, bo w dwóch meczach ligowych z Lille OSC i AS Saint - Etienne, Marsylczycy ratowali remis w ostatniej minucie, niemal równo z końcowym gwizdkiem arbitra! - Czy czuje pan, że pana pozycja jest zagrożona? - pytali dziennikarze Michela na konferencji prasowej po meczu z ASSE. - Nie sądzę - odpowiedział Hiszpan. - Muszę koncentrować się na swojej pracy i robieniu postępów. Reszta jest niezależna ode mnie.

Trener l'OM ma kredyt zaufania od prezesa Vincenta Labrune'a i ambasadora klubu Basile'a Boliego, legendarnego piłkarza Marsylii. Ale presja wywierana przez kibiców i brak zwycięstwa na Stade Velodrome od września to poważne problemy dla Michela. Fani kilkukrotnie dali mu do zrozumienia, że tęsknią za Marcelo Bielsą. Na mecze zabierają flagi z podobizną Argentyńczyka, przygotowują efektowne kartoniady na jego cześć i skandują jego nazwisko. - No cóż, muszę z tym żyć - odpowiedział dyplomatycznie Hiszpan.

Francuscy dziennikarze żartują, że jeśli ktoś chce zobaczyć dobrze grającą Marsylię musi kupić bilet kolejowy na TGV i wyruszyć na mecz wyjazdowy. Postawa l'OM przed własną publicznością to kpina. Wskutek niej na szyi Michela zaczyna zaciskać się pętla. Jeśli prędko nie wygra meczu na Stade Velodrome, będzie mu coraz trudniej wyjść z opresji.

* 11 - od tylu meczów w Ligue 1, Olympique nie potrafi pokonać rywala na własnym obiekcie. W tym czasie Marsylczycy 8 razy remisowali, ponieśli także 3 porażki.

Mateusz Święcicki

Zobacz wideo: Boniek zniesie kadencyjność w PZPN?

Komentarze (0)