Kilka lat temu Mariusz Rybicki uchodził za wielki talent. Pamiętamy jego świetne występy w Widzewie Łódź, w którym 22-letni zawodnik wypłynął na szerokie wody. Rybicki reprezentuje obecnie I-ligową Pogoń Siedlce i całą stanowczością podkreśla, iż nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Były reprezentant Polski liczy, iż za kilka miesięcy ponownie zagra w ekstraklasie. Zapraszamy do lektury.
WP SportoweFakty: To prawda, że miałeś kiedyś ofertę z Legii Warszawa?
Mariusz Rybicki: Tak, zgadza się. Nie wiem czy była to konkretna oferta, ale na pewno było zainteresowanie ze strony Legii. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, były wtedy komplikacje ze strony mojego pierwszego klubu - SMS-u Łódź. Dyrektor tej szkoły żądał za mnie ogromnych pieniędzy, a Legia w tamtym momencie nie była w stanie za mnie tyle zapłacić. Dokładnie tego nie pamiętam, gdyż było to już bardzo dawno, ale temat na pewno upadł.
Żałujesz, że nie trafiłeś wtedy do stolicy?
- Wiadomo, że Legia jest jedną z najlepszych drużyn w ekstraklasie. Jest to klub, w którym mógłbym się dużo nauczyć i rozwinąć piłkarsko. Nie ma co jednak gdybać. Skupiam się teraz na swojej aktualnej robocie w Pogoni.
W przeszłości, razem z Mariuszem Stępińskim nazywani byliście młodymi wilkami z Widzewa. Twój były kolega z drużyny ma szansę wyjechać na Euro 2016 do Francji, a ty występujesz obecnie w I lidze. Boli cię taka sytuacja?
- Nie, dlaczego miałaby mnie boleć? Cieszę się, że Mariuszowi się wszystko układa i jego kariera idzie w dobrym kierunku. Jest to mój kolega z byłej drużyny, a każdemu życzę jak najlepiej. Nie mam z tym żadnego problemu. Wiadomo też, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Będę dążył do tego, aby stać się jeszcze lepszym zawodnikiem.
Chciałbym porozmawiać teraz o Widzewie Łódź. Byłeś rozczarowany, jak w 2015 roku klub ogłaszał upadłość?
- I tak i nie. Najbardziej bolało, że Widzew będzie musiał grać w czwartej lidze, to był największy problem. Z drugiej strony, jeśli to ma pomóc klubowi, to jest to dobry moment, aby Widzew zaczął od czwartej ligi i spokojnie, pod wodzą nowego zarządu, mógł się odbudować. Myślę, że jest to z korzyścią dla klubu, ale czy tak będzie? Czas pokaże.
[b]
To właśnie w Widzewie kibice ekstraklasy po raz pierwszy usłyszeli o Mariuszu Rybickim. Pamiętasz swój debiut?
[/b]
- Oczywiście, że tak. Takich meczów się nie zapomina.
Ostatecznie w barwach Widzewa rozegrałeś 90 spotkań. Sentyment do tego klubu pozostanie na długo?
- Urodziłem się praktycznie na Widzewie. Ten klub zawsze pozostanie w moim sercu i będzie na pierwszym miejscu. Wychowałem się na osiedlu, na którym od zawsze kibicowało się Widzewowi. Tata zabierał mnie na mecze i od małego byłem mocno związany z tym klubem. Byłem szczęśliwy, że mogłem grać w tak wielkim zespole jak Widzew. Do niego zawsze będę miał olbrzymi sentyment. Jak myślę o swojej rodzinnej Łodzi, to zawsze kojarzy mi się ona z Widzewem. Tak było i zawsze będzie.
Czyli jak Widzew odbuduje się i awansuje o kilka klas rozgrywkowych, to temat gry w tym klubie powróci?
- Ciężko jest mi dyskutować na ten temat. Jest to odległa perspektywa. Teraz jestem w Pogoni Siedlce i to jest dla mnie priorytet. Wiadomo, że nikt nie wie co będzie za kilka lat, dlatego nie wybiegam tak daleko w przyszłość.
[nextpage]
W lipcu 2015 roku podpisałeś roczny kontrakt z Pogonią Siedlce. Miałeś wtedy dużo ofert?
- Nie wiem czy dużo, ale na pewno kilka propozycji się pojawiło. Mogłem jeszcze poczekać na inne oferty. Najważniejsze było jednak dla mnie to, aby jak najszybciej rozpocząć treningi. Priorytetem było znalezienie klubu, w którym będę mógł się odbudować. Cieszę się, że jestem w zespole, w którym mam szansę na regularne występy.
Runda jesienna była dla Pogoni bardzo trudna. Ze względu na brak oświetlenia w Siedlcach, musieliście występować w Pruszkowie.
- Na pewno nam to nie pomagało, że nie graliśmy przed własną publicznością. Musieliśmy jeździć do Pruszkowa i można powiedzieć, że wszystkie mecze rozgrywaliśmy na wyjeździe. Był to spory kłopot, ale myślę, że sobie z nim poradziliśmy. Kolejnym problemem był fakt, iż nasza drużyna była budowana tuż przed startem ligi. Wszystko było robione bardzo szybko, zawodnicy dochodzili bardzo późno i musieliśmy zgrywać się w trakcie sezonu. Mieliśmy mało czasu, aby się poznać. Myślę jednak, że wywalczyliśmy dobry wynik. Oczywiście, że zawsze może być lepiej, ale przed nami cała runda wiosenna. Na początku marca startuje liga, a na podsumowania przyjdzie czas pod koniec sezonu.
W sparingach prezentowaliście się bardzo przeciętnie. Ostatnio przegraliście między innymi z zespołem z Białorusi. Przywiązujesz wagę do wyników gier kontrolnych?
- Moim zdaniem nie ma co patrzeć na wyniki. Wiadomo, że rezultat idzie w świat i później o tym się mówi. Pamiętajmy, że jest to okres przygotowawczy, w którym sprawdza się zawodników na różnych pozycjach. Każdy gracz dostaje szansę, aby przekonać do siebie trenera. Mecz ligowy jest zupełnie czymś innym.
Spotkanie z Białoruskim FK Gorodieja było dla nas ważnym przetarciem przed ligą, gdyż graliśmy z bardzo dobrym przeciwnikiem. Na pewno rywal był w naszym zasięgu. Widać to było choćby w pierwszej połowie, w której mogliśmy wyjść na prowadzenie przynajmniej 3:1. Myślę, że skuteczność oraz klarowne sytuacje przyjdą z czasem. Na ligę będziemy dobrze przygotowani.
Do zespołu w przerwie zimowej dołączył między innymi Rafał Augustyniak, którego znasz bardzo dobrze z gry w Widzewie. Będziecie teraz mocniejszym zespołem niż jesienią?
- Na pewno tak. Doszło do nas kilku zawodników: Rafał Augustyniak, Damian Świerblewski czy skrzydłowy Rafał Maćkowski. Są to transfery zdecydowanie na plus. Wiadomo też, że dołączy do nas jeszcze jeden zawodnik. Myślę, że będziemy mocniejsi niż jesienią, ale wszystko dopiero okaże się w lidze. Inne zespoły również wzmocniły swoją kadrę, także prawdziwa weryfikacja nastąpi w meczach o stawkę.
Celem Pogoni Siedlce jest bezpieczne utrzymanie się w I lidze. Jest to realny cel?
- Jasne, że tak. Widać było w pierwszej rundzie, iż w kilku meczach straciliśmy punkty w bezsensowny sposób. Można było temu zapobiec. Jak wyciągniemy wnioski i przestaniemy powielać te błędy, to jesteśmy w stanie sporo ugrać. Wierzę w swoją drużynę.
W rundzie jesiennej byłeś wyróżniającym się zawodnikiem biało-niebieskich. Jeżeli powtórzysz dobrą rundę, to będziesz myślał o powrocie do ekstraklasy?
- Jestem ambitny. Chciałbym jak najszybciej wrócić do ekstraklasy i tam dalej się rozwijać. Nie zaliczam jednak poprzedniej rundy do tych bardzo udanych. Nie była ona najgorsza, jednak bramek i asyst w moim wykonaniu mogło być o wiele więcej. Po perypetiach, które przechodziliśmy wszyscy w Widzewie, wydaje mi się, że się już trochę odbudowałem. Chciałbym to udowodnić również w rundzie wiosennej.
Rozmawiał Jakub Artych