Trener Pogoni Siedlce pyta retorycznie: "Co nam da transmisja w Polsacie"?

45-letni Marcin Sasal słynie z tego, iż nigdy nie owija w bawełnę. Obecny szkoleniowiec Pogoni Siedlce, w rozmowie z WP SportoweFakty, poruszył temat transmisji meczów I ligi w Polsacie.

Jakub Artych
Jakub Artych

WP SportoweFakty: Początek pracy w Siedlcach był dla pana największym wyzwaniem w trenerskiej karierze?

Marcin Sasal: Na pewno było to inne wyzwanie. Czy najtrudniejsze? W wielu miejscach w Polsce pracuje się bardzo ciężko. Nie ominęło to również mnie. Rzeczywiście sytuacja w Siedlcach była początkowo trudna. W pewnym momencie wydawało mi się, że jest to mission impossible. Na moim pierwszym treningu w Pogoni byli praktycznie sami juniorzy. Zacząłem się zastanawiać, jak przy ograniczonym budżecie, zbudować solidną drużynę.

Kolejnym problemem był fakt, iż mało piłkarzy z poprzedniego składu chciało zostać w Pogoni. Opinię o klubie buduje się latami, a bardzo szybko można ją zepsuć. Moim zdaniem po barażach, momentalnie została ta opinia zniszczona. Myślę, że piłkarze, kibice i dziennikarze wiedzą o czym mówię.

Na czym się pan wtedy przede wszystkim skupiał? Biorąc pod uwagę finanse, miał pan bardzo ograniczone pole manewru.

- Dużego wyboru nie było. Menadżerom nie mogliśmy zapłacić, gdyż nie mieliśmy pieniędzy. Wiadomo, że zawodnicy mają swoje wymagania. Przyjęliśmy maksymalną kwotę, jaką możemy zapłacić 2-3 wiodącym zawodnikom. Wielu piłkarzy było trzeba bardzo długo namawiać, aby pojawili się w Siedlcach.

Dobrym przykładem jest tutaj Mateusz Żytko, który na początku naszych przygotowań obejrzał wszystkie obiekty Pogoni. Zastanawiał się długo, gdyż miał kilka innych propozycji. Dlaczego wybrał Siedlce? Nie wiem, na pewno nie była to dla niego najwyższa oferta finansowa. Kilku innych zawodników udało się również namówić do gry w Pogoni, mimo iż wspomniane finanse nie były naszym mocnym argumentem. Z niektórymi w przeszłości już pracowałem, choćby z Rafałem Misztalem. Wiedziałem, że będzie to pewny punkt drużyny. Moim głównym celem było to, aby do Siedlec nie trafił zawodnik, który będzie rozwalał szatnię. Zwracałem dużą uwagę na charakter. Szukałem graczy, którzy będą głodni gry.

Teraz zespół przypomina prawdziwą mieszankę rutyny z młodością.

- Zgadza się. Nie można wziąć do drużyny tylko młodych albo starszych zawodników. Nie zauważyłem w swoim zespole, że są grupki 2-3 osobowe, które nie trzymają się z resztą graczy. Udało się stworzyć fajną grupę ludzi, która chętnie przebywa w swoim towarzystwie. Wszyscy idą w tym samym kierunku.

Szybko dla Pogoni przyszły w tym sezonie trudne chwile. Już na początku rozgrywek zespół doznał wysokiej porażki z Dolcanem Ząbki czy Zawiszą Bydgoszcz. Miał pan myśli, iż w okresie przygotowawczym został popełniony jakiś błąd?

- Nie. Dziennikarze tylko tak mogą myśleć. Wiele czynników musi zadziałać, aby zespół grał dobrze. Samo przygotowanie fizycznie nie wystarczy, jest to tylko jedna ze składowych. W pierwszym meczu odstawaliśmy taktycznie od rywali. Na dodatek mieliśmy problem z młodzieżowcem. Na inaugurację zagrał Sebastian Krawczyk, który nie poradził sobie w tym spotkaniu i rywale to wykorzystywali. Poza tym jakie mogliśmy mieć przygotowania, skoro w każdym tygodniu dochodzili do nas nowi zawodnicy. Staraliśmy się, aby w dalszej części sezonu wyglądać dobrze pod względem fizycznym. Myślę, że to nam się udało. Były spotkania, w których nie mieliśmy problemów z grą przez całe 90 minut. Przegraliśmy wysoko z Zawiszą, jednak jakość tych zawodników była zdecydowanie wyższa niż nasza. Decydowały tam indywidualne umiejętności.

Niestety terminarz jest dla nas niekorzystny. Dolcan Ząbki wycofał się z rozgrywek, a my graliśmy już z nimi dwa spotkania. Pozostałe drużyny dostaną łatwe punkty. Gramy pięć meczów z zespołami, które są w górnej części tabeli. Później przyjdzie kilka meczów, które mogą okazać się dla nas kluczowe.
Sasal: Terminarz jest dla nas niekorzystny Sasal: Terminarz jest dla nas niekorzystny
Przywiązuje pan wagę do wyników gier kontrolnych?

- Jakbym przywiązywał wagę, to cały czas gralibyśmy na wynik. Proszę zauważyć, że wszyscy zawodnicy dostali swoją szansę. Często w poszczególnych meczach pojawiali się juniorzy. W historii były drużyny, które wygrywały wszystkie mecze kontrolne, a później w lidze przyszła seria porażek.

W większości tych meczów graliśmy atakiem pozycyjnym. Zdaje sobie sprawę, jakie mamy mankamenty w zespole, ale nie chcę o tym głośno mówić, gdyż pracujemy nad pewnymi rzeczami. Mamy bardzo zróżnicowaną kadrę pod względem umiejętności. Często zdarzały się błędy indywidualne, ale cały czas szukam nowych rozwiązań. Między innymi w środku pola, gdzie w sparingach była duża rotacja. Nie było stabilizacji, mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Pamiętam jak Legia zdobyła kiedyś mistrzostwo Polski, a przegrała większość meczów sparingowych.

Z drugiej strony był przypadek, iż Legia wygrała wszystkie mecze kontrolne, a potem wysoko przegrała w lidze z Zagłębiem Lubin.

- Dokładnie. Przez cały okres przygotowawczy trenowaliśmy bardzo ciężko. Rozegraliśmy sporo meczów na sztucznej nawierzchni, która nie wszystkim zawodnikom odpowiada. Wiem, że nie ma co narzekać, gdyż warunki mamy bardzo dobre. W trakcie przygotowań mieliśmy jednak problem ze sparingpartnerami. Mimo kłopotów, udało nam się zagrać kilka meczów na naturalnej nawierzchni.

Podam jeden przykład. Często słyszę narzekania na naszą grę. U nas wszyscy zawodnicy przyszli za darmo, a w zespole z Białorusi, z którym niedawno rozegraliśmy sparing występuje zawodnik, który ma na koncie 190 meczów w swojej lidze. Nawiązaliśmy od razu z nim kontakt i zapytaliśmy się, ile chciałby zarabiać w Pogoni. Okazało się, że taki gracz kosztuje minimum 20 tysięcy złotych.

Czy Marcin Sasal utrzyma Pogoń w I lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×