Górale wydostali się na powierzchnię

- Całą zimę spędziliśmy w strefie spadkowej, ale szybko udało się z niej uciec. Stawiamy małe kroczki - mówi pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Mateusz Możdżeń. Górale opuścili strefę spadkową dzięki zwycięstwu z Wisłą Kraków (2:1).

Maciej Kmita
Maciej Kmita
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Bielszczanie balansują w bieżącym sezonie na granicy strefy spadkowej, ale choć trwa już 24. kolejka, pod "kreską" byli tylko przez sześć serii: po piątej, szóstej i siódmej kolejce i teraz od 20. kolejki. Dzięki sobotniemu zwycięstwu przy Reymonta 22 Górale zepchnęli do strefy spadkowej właśnie Białą Gwiazdę.

- Wygraliśmy mecz o "sześć punktów" i bardzo się z tego cieszymy. Nie udało mi się tu wygrać wcześniej, tym bardziej jestem szczęśliwy, że w końcu się to udało - mówi trener Podbeskidzia, Robert Podoliński, dla którego była to druga wizyta przy Reymonta 22.

Górale do przerwy przegrywali 0:1 za sprawą Zdenka Ondraska, ale w 63. minucie z rzutu karnego do wyrównania doprowadził Mateusz Możdżeń, a na dziesięć minut przed końcem zwycięskiego gola strzelił Samuel Stefanik.

- Trener był spokojny o to, że Wisła opadnie z sił po godzinie gry, a my wtedy nabieramy rozpędu. Tak było z Lechem i tak właśnie było z Wisłą. Miło się rozmawia po takim meczu, w którym potrafi się wstać z 0:1 i wygrać 2:1. Takie zwycięstwo smakuje dużo lepiej - przyznaje Możdżeń.

Etatowym wykonawcą "11" w Podbeskidziu jest Adam Mójta, ale 30-latek nie mógł zagrać z Wisłą z powodu kartek. Za wykonanie rzutu karnego, który odwrócił losy meczu, zabrał się więc Możdżeń.

- Byłem spokojny, czułem się pewnie, więc podszedłem do rzutu karnego. Wziąłem ciężar na siebie. Nie było jednoznacznie powiedziane, kto ma strzelać. Dogadałem się z "Sokerem", że ja strzelę i skończyło się dobrze - tłumaczy pomocnik Górali.

Zobacz wideo: Infantino przeforsuje pomysł 40 drużyn na MŚ? "To dość karkołomne przedsięwzięcie"
Źródło: TVN24/x-news
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×