Patryk Małecki zaskoczony reakcją kibiców

- Chciałbym podziękować kibicom za miłe przyjęcie na stadionie, bo tak naprawdę nie spodziewałem się tego - mówi Patryk Małecki, który w przerwie zimowej wrócił do Wisły Kraków po dwuletniej przerwie.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Patryk Małecki był związany z Białą Gwiazdą w latach 2001-2013, z przerwą na półroczne wypożyczenia do Zagłębia Sosnowiec i tureckiego Eskisehirsporu, a w I zespole Wisły zadebiutował w 2006 roku. W sumie rozegrał dla krakowian 206 oficjalnych spotkań, w których strzelił 34 bramki. Sięgnął z Wisłą po trzy mistrzostwa Polski (2008, 2009 i 2011) i jako wiślak zagrał też osiem razy w reprezentacji Polski.

Z racji problemów dyscyplinarnych Małecki nie bez przyczyny jest nazywany "polskim Erikiem Cantoną". Lista występków 28-latka jest bardzo długa, a co kilka tygodni jest rozbudowywana o kolejną pozycję. Choć za każdym razem Małecki okazuje skruchę i zapowiada poprawę, tak naprawdę wszyscy tylko czekają na kolejny wybuch 8-krotnego reprezentanta Polski.

W styczniu 2014 roku "Mały" opuścił Wisłę w wyniku konfliktu z Franciszkiem Smudą i po zbojkotowaniu uroczystej klubowej kolacji z Bogusławem Cupiałem. Gdy pięć miesięcy później przyjechał na Reymonta 22 jako zawodnik Pogoni Szczecin, wykonał nieprzyzwoity gest w kierunku kibiców Wisły, a po spotkaniu stwierdził, że "nienawidzi ludzi, którzy rządzą klubem": - Kocham Wisłę, ale nienawidzę ludzi, którzy tym klubem rządzą i decydują o jego losach. Większość tych ludzi nie powinno tu być.

W styczniu wrócił na Reymonta 22, choć jeszcze parę miesięcy temu taki scenariusz był nierealny. Gdy w grudniu znów przyjechał z Pogonią do Krakowa, część trybun wygwizdywała go, ale teraz fani Białej Gwiazdy przyjęli go bardzo ciepło.

- Bardzo się ucieszyłem, że mogłem wrócić do Krakowa i że znów mogę grać w Wiśle. Chciałbym podziękować kibicom za miłe przyjęcie na stadionie, bo tak naprawdę nie spodziewałem się tego - mówi Małecki.

Ośmiokrotny reprezentant Polski wcześniej występował w Wiśle bijącej się o czołowe lokaty, podczas gdy teraz wraz z kolegami musi ratować ją przed spadkiem z Ekstraklasy.

- Nie jest łatwo, ale kiedy wracałem do Wisły, wiedziałem, jaka jest sytuacja. Wiedziałem, że nie przychodzę grać o najwyższe cele. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale wierzę w to, że wyjdziemy z tego. Potrzebujemy meczu na przełamanie. Po pierwszej wygranej zaczniemy serię - innej opcji nie widzę - mówi "Mały".

Zobacz wideo: TVP z wizytą u Grzegorza Krychowiaka w Sewilli
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×