Górnik Zabrze słabo rozpoczął rundę wiosenną. 14-krotni mistrzowie Polski przegrali z Cracovią (0:3), i Ruchem Chorzów (0:2), a w piątek zremisowali bezbramkowo ze Śląskiem Wrocław. W tych trzech pojedynkach zabrzanie słabo spisywali się w ofensywie i stwarzali pojedyncze groźne akcje. Po trzech tegorocznych kolejkach Górnik jest jedyną drużyną, która nie zdobyła jeszcze gola.
Problemy w ofensywie martwią trenera śląskiego klubu. Zimą do Zabrza sprowadzony został Jose Kante, który zagrał we wszystkich trzech spotkaniach, ale oddał w nich zaledwie pięć strzałów, z czego trzy były celne. We wszystkich tegorocznych meczach ligowych Górnik na bramkę rywali strzelał 40 razy, 12 z nich było celnych, co przełożyło się na skuteczność 30 proc.
Pokazem strzeleckiej indolencji był mecz ze Śląskiem Wrocław. - Na Śląsku zabrakło zimnej krwi. Powinniśmy wyciągnąć wnioski, pewne rzeczy skorygować i skupić się na większej pazerności z przodu. Były sytuacje, że nie oddawaliśmy strzału, bo próbowaliśmy ulepszyć daną pozycję. Trzeba być po prostu pazernym i jak jest dobra sytuacja, to trzeba zakończyć ją strzałem - stwierdził Leszek Ojrzyński.
W starciu z Lechem Poznań zabrzanie chcą zakończyć fatalną serię bez gola, a także odnieść pierwsze w tym roku zwycięstwo i zbliżyć się do strefy gwarantującej utrzymanie. Do czternastej Termaliki Bruk-Bet Nieciecza Ślązacy tracą cztery punkty. Górnik chce się również zrehabilitować fanom za porażkę w Wielkich Derbach Śląska.
- Na pewno nas to nie cieszy, za mało mamy akcji, które mogą zakończyć się bramką. Jesteśmy też za mało skuteczni jeśli chodzi o jakość strzału. Naszą bronią były stałe fragmenty gry i one też nam nie wychodzą. Czasami brakuje więcej, czasami mniej. Mamy czwartą szansę, by się przełamać i coś zdobyć. Myślę, że to jest odpowiedni moment, by tak się stało. W ostatnim meczu zagraliśmy na zero z tyłu, ale jak nie będziemy strzelać, to będzie nam brakować punktów - ocenił trener Ojrzyński.
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: popis aktorstwa van Gaala