Premier League: Sensacja! Łukasz Fabiański triumfuje w Londynie!

Newspix / Paul Roberts
Newspix / Paul Roberts

Tytuł mistrzowski dla Arsenalu pozostanie w sferze marzeń? Nieskuteczni londyńczycy sensacyjnie ulegli Swansea City 1:2. W barwach Łabędzi po raz kolejny solidnie zaprezentował się Łukasz Fabiański.

Już porażka z Manchesterem United (2:3) skomplikowała sytuację zespołu Arsene'a Wengera w tabeli Premier League. Sześć punktów straty do liderującego Leicester City wytworzyło dodatkową presję, której londyńczycy musieli sprostać mierząc się z walczącą o utrzymanie Swansea.

W bramce Łabędzi stanął dobry znajomy Kanonierów, Łukasz Fabiański. Polak przed kilkoma dniami rozegrał świetną partię na White Hart Lane. Niestety jego ofiarne parady nie ustrzegły gości przed niepowodzeniem (1:2). Ponowna wizyta w stolicy Anglii była idealną okazją do potwierdzenia wysokiej formy.

Początek meczu nie był szczęśliwy dla 30-latka. Co prawda w 11. minucie piłka uderzona przez Alexisa Sancheza odbiła się od słupka i wylądowała w rękach "Fabiana", ale już przy kolejnej sytuacji golkiper nie miał nic do powiedzenia. Alexis znakomitym górnym podaniem obsłużył wbiegającego w pole karne Joela Campbella, a ten już upadając na murawę oddał skuteczny strzał w dalszy róg.

Drużyna Alana Curtisa praktycznie nie istniała w ofensywie, w związku z tym gospodarze próbowali zrobić z tego pożytek. W 25. minucie Łukasz Fabiański na raty powstrzymał uderzenie Hectora Bellerina. Ekipa z Emirates Stadium miała przewagę, szukała drugiego gola, lecz w 32. minucie to przyjezdni niespodziewanie zadali cios!

Moment zawahania, podyktowany błędnym przekonaniem, że sędzia przyzna Arsenalowi rzut wolny, został wykorzystany przez Wayne'a Routledge'a. Pomocnik wygrał pojedynek sam na sam z Petrem Cechem. Ostatnie słowo tuż przed zejściem na przerwę mogło jednak należeć do Olivier Giroud. Francuz w doskonałej sytuacji obił poprzeczkę!

Po zmianie stron kibice byli świadkami bardzo otwartej i emocjonującej rywalizacji. Swansea nie zamierzała rozpaczliwie bronić korzystnego rezultatu. Pokazała to między innymi w 65. minucie, gdy Gylfi Sigurdsson minął Cecha i spudłował na pustą bramkę! 180 sekund później po trybunach kolejny raz rozniósł się jęk zawodu - w poprzeczkę bezpośrednio z rzutu wolnego trafił Sanchez.

Arsenal coraz bardziej się spieszył, przez co popełniał proste błędy. Po jednym z nich przeciwnicy zyskali stały fragment... i uciszyli stadion! Gylfi Sigurdsson dośrodkował w okolice szóstego metra, niefortunnie interweniował Cech, a gola zdobył Ashley Williams.

Zawodnicy Wengera do ostatnich chwil, dość chaotycznie, walczyli o odwrócenie losów spotkania. Bezskutecznie. Łukasz Fabiański i jego koledzy nie dali sobie wydrzeć arcyważnego zwycięstwa.

Arsenal Londyn - Swansea City 1:2 (1:1)
1:0 - Joel Campbell 15'
1:1 - Wayne Routledge 32'
1:2 - Ashley Williams 75'

Składy:

Arsenal Londyn: Petr Cech - Hector Bellerin, Per Mertesacker, Gabriel Paulista, Nacho Monreal - Aaron Ramsey, Francis Coquelin, Joel Campbell (64' Danny Welbeck), Mesut Oezil, Alexis Sanchez (76' Theo Walcott) - Olivier Giroud.

Swansea City: Łukasz Fabiański - Kyle Naughton, Jordi Amat, Ashley Williams, Stephen Kingsley - Jack Cork, Leroy Fer (70' Jay Fulton), Sung-Yueng Ki (46' Gylfi Sigurdsson), Wayne Routledge, Andre Ayew (90' Angel Rangel) - Bafetimbi Gomis.

Żółte kartki: Andre Ayew, Wayne Routledge (Swansea).

Sędzia: Robert Madley.

Zobacz wideo: Jak Krychowiak poznał piękną Celię."Powiedziałem, że jestem... studentem"

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (6)
avatar
Artur Pilarowski
3.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Sześć punktów straty do liderującego Leicester City wytworzyło dodatkową presję, której londyńczycy musieli sprostać mierząc się z walczącą o utrzymanie Swansea." A nie 3??? 
avatar
Tamaroon
2.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo dobrze że Swansy wygrało. 
Seb Glamour
2.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tottenham też cienko,City lepiej nie mówić....jakoś nikt się nie pali by doścignąć Lisy;) 
Jago Holik
2.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wenger nara juz tobie czlowieku. Ilez mozna.