Jakub Szmatuła: Poszedłem na żywioł

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

- Nie analizuję tego, jak rywale strzelają karne. Idę na żywioł - mówi Jakub Szmatuła. Golkiper Piasta Gliwice był bohaterem meczu 26. kolejki z Wisłą Kraków (1:1), a w doliczonym czasie gry obronił wykonywany przez Pawła Brożka rzut karny.

W 93. minucie piątkowego spotkania sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny za faul Kristijana Ipsy na Zdenku Ondrasku, ale Wisła nie sięgnęła dzięki temu po zwycięstwo, ponieważ Jakub Szmatuła obronił uderzenie Pawła Brożka.

- Przede wszystkim w pierwszej kolejności byłem zdziwiony decyzją sędziego. Obaj zawodnicy walczyli w powietrzu, choć Ondrasek nawet nie walczył, tylko czekał na kontakt z Kristijanem, ale cóż - sędzia gwizdnął - mówi Szmatuła.

Doświadczony bramkarz Piasta został absolutnym bohaterem meczu, ale nie napawa się interwencją po strzale Brożka: - Karny to loteria. Udało mi się wyczuć Pawła. Szczerze mówiąc, nie analizuję tego, jak rywale wykonują rzuty karne. Czasem o tym myślę, ale analizą bym tego nie nazwał. Przy karnych idę na żywioł.

Mecz Wisła - Piast był popisem Szmatuły nie tylko z uwagi na ostatnią akcję. Golkiper gliwiczan wcześniej wyszedł obronną ręką z sytuacji, o kapitulację w których nikt nie miałby do niego pretensji. Na uwagę zasługują jego interwencje po strzałach Macieja Sadloka i Rafała Wolskiego z rzutów wolnych w I połowie czy błyskawiczna reakcja na rykoszet po uderzeniu Ondraska w drugiej części gry.

- Na pewno pomogłem drużynie, ale jesteśmy jednym zespołem i w następnym spotkaniu to koledzy pomogą mi. Najtrudniejszy był strzał Macieja. To było pierwsze
uderzenie w światło bramki i to była dla mnie przełomowa sytuacja - mówi Szmatuła.

Piast wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo po zimowej przerwie. W czterech wiosennych meczach ekipa Radoslava Latala zdobyła tylko trzy punkty, ale remis wywalczony w Krakowie szanuje.

- Biorąc pod uwagę okoliczności, cieszymy się z tego remisu, ale patrząc na przebieg całego meczu, czujemy  niedosyt. Wisła w pewnym momencie nas przycisnęła, ale klasowy zespół powinien się wybronić. Straciliśmy gola po rykoszecie i coś takiego boli - tłumaczy Szmatuła.

Gliwiczanie stracili pozycję lidera Ekstraklasy na rzecz Legii Warszawa, ale nie porzucili myśli o mistrzowie Polski. - Patrzymy przede wszystkim na siebie, ale życie pokazało, że Legia też może przegrać i to do zera. Liczę na to, że przyjdzie przełamanie i zaczniemy zdobywać komplety punktów.

Zobacz: Polska noc w NBA. Nie tylko Marcin Gortat

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)