Po raz pierwszy od siedmiu lat pojedynkowi złocisto-krwistych z Białą Gwiazdą towarzyszyła obecność sympatyków krakowskiego klubu. Przyjazd pół tysiąca kibiców Wisły, którzy są mocno skonfliktowani z koroniarzami, wymusił na policji zastosowanie wyjątkowych środków bezpieczeństwa.
- Bezpieczeństwa na stadionie, wokół i na trasach dojazdowych pilnowali policjanci, łącznie było ich ponad 500. Wspierani byliśmy nie tylko przez oddział prewencji z Kielc, ale również przez policjantów z Krakowa oraz Radomia. Działania prowadziliśmy również z powietrza, ponieważ w działaniach uczestniczył policyjny śmigłowiec Komendy Głównej Policji - powiedział portalowi WP SportoweFakty komisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Fani Wisły - pierwotnie miało ich być 710 - przyjechali do stolicy województwa świętokrzyskiego nie specjalnym pociągiem, jak to było przed tygodniem - wówczas mecz został przełożony ze względu na zły stan murawy - a siedmioma autokarami i trzema busami.
Mimo wielu obaw doszło tylko do dwóch incydentów. - W trakcie działań zatrzymaliśmy trzy osoby, pierwsza z nich została zatrzymana przez pracowników ochrony, którzy ujawnili przy niej pięć petard, mężczyzna chciał z nimi wejść na stadion. Z kolei po meczu policjanci zatrzymali dwóch innych mężczyzn, 18-latka i 27-latka, mieszkańców Kielc. Podejrzewamy ich o odpalenie petard na obiekcie sportowym - tłumaczył Kamil Tokarski.
Z kolei rzecznik prasowy Korony, Paweł Jańczyk, poinformował, że na stadionie nie ma żadnych zniszczeń. - Było wiele obaw, ale ostatecznie na stadionie było bardzo spokojnie. We wcześniejszych latach zdarzały się dużo trudniejsze spotkania - stwierdził. Koszt zabezpieczenia imprezy szacowany jest na 140 tysięcy złotych.
Przypomnijmy, że Korona zremisowała w zaległym spotkaniu 25. kolejki Ekstraklasy z Wisłą Kraków 1:1 (0:1) po golach Airama Cabrery i Denisa Popovicia.