Na piątkowym spotkaniu nie mogło zabraknąć kibiców obu zespołów. Kameralny stadion przy ul. Obrońców Tobruku wypełnił się po same brzegi. Fani przez pełne 90 minut głośno dopingowali obydwie drużyny, prezentując przy tym kilka ładnych dla oka prezentacji.
Sam mecz również mógł się podobać. Zgromadzeni widzowie obejrzeli żywiołowe spotkanie okraszone siedmioma bramkami. Legia rozpoczęła grę w swoim niemal najsilniejszym ustawieniu. Forma podopiecznych Jana Urbana może cieszyć na tym etapie przygotowań. Wyniki sparingów co prawda nie mogą być wyznacznikiem dyspozycji, jednak sam styl, w którym zwyciężyła warszawska drużyna napawa optymizmem.
Udany występ zaliczyli młodzi zawodnicy Legii. Z dobrej strony pokazał się Patryk Koziara, któremu sztab szkoleniowy stołecznego zespołu przyjrzy się dokładniej na rozpoczynającym się w poniedziałek zgrupowaniu w Hennef.
Bramkę w drugim spotkaniu z rzędu zdobył 22-letni napastnik "Wojskowych", Adrian Paluchowski. - Bardzo cieszy mnie, że strzeliłem bramkę w drugim kolejnym spotkaniu. W obecnej sytuacji jestem drugim napastnikiem i robię wszystko by udowodnić trenerowi, że zasługuję na tę pozycję. Dziś grało się nam bardzo dobrze również dzięki wspaniałemu dopingowi kibiców - mówił po tym spotkaniu piłkarz, który już jesienią zdobył 10 bramek dla pruszkowskiego Znicza.
Do zespołu Legii dołączył konkurent Paluchowskiego o pozycję numer dwa wśród atakujących. Do Warszawy po długim oczekiwaniu przyleciał Evans Chikwaikwai. Napastnik z Zimbabwe jest królem strzelców tamtejszej ligi. Właśnie między nimi rozstrzygnie się rywalizacja o pozycję zmiennika Takesure Chinyamy.
Legia zaczęła więc nadrabiać straty poniesione podczas tego okienka transferowego. Przypomnijmy, że oprócz Chikwaikwai na drugi obóz przygotowawczy z zespołem uda się również Krzysztof Ostrowski, którego przyjście już teraz udało się sfinalizować w piątek. Oprócz nich bardzo blisko przejścia do stołecznego zespołu jest obrońca Polonii Bytom, Marcin Komorowski.