Horror w Gliwicach! Piast znów liderem Ekstraklasy!

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

W drugim piątkowym meczu 27. kolejki Ekstraklasy Piast Gliwice pokonał przed własną publicznością Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2, choć do 80. minuty przegrywał 1:2. Gliwiczanie wrócili - przynajmniej na 22 godziny - na fotel lidera Ekstraklasy.

Podbeskidzie jeszcze nigdy nie pokonało Piasta na jego terenie w meczu Ekstraklasy. Dziewięć dotychczasowych wizyt Górali przy Okrzei 20 to sześć porażek i trzy remisy. Bielszczanom nie udało się dokonać tej sztuki także przy dziesiątej próbie, choć tym razem byli wyjątkowo blisko wywiezienia z Gliwic kompletu punktów.

Podopieczni Roberta Podolińskiego rozpoczęli mecz bez nadmiernego respektu dla Piasta, co jednak było całkiem zrozumiałe. To Podbeskidzie było w ostatnich tygodniach na fali wznoszącej, podczas gdy gliwiczanie po zimowej przerwie prezentowali się poniżej oczekiwań. Ponadto gospodarze we wtorek grali zaległy mecz 25. kolejki ze Śląskiem Wrocław (1:0), a Górale mieli pełny tydzień na przygotowania do spotkania.

Szturm Górali przyniósł skutek już w 9. minucie. Fatalny błąd popełnił Marcin Pietrowski, który zagrał piłkę przed swoje pole karne wprost pod nogi Koheia Kato, który uderzył na tyle szczęśliwie, że piłka odbiła się od jednego z gospodarzy, co uniemożliwiło interwencję Jakubowi Szmatule. Goście kontrolowali to, co działo się na boisku, ale już w 17. minucie stracili prowadzenie. Z prawej strony pola karnego przed bramkę Podbeskidzia do Martin Nespor zagrał Gerard Badia, a Paweł Baranowski interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do swojej bramki.

Po samobóju Baranowskiego mecz zaczął się od nowa i kibice, którzy zjawili się przy Okrzei 20 nie mogli narzekać na nudę. Może i gra nie stała na najwyższym poziomie techniczno-taktycznym, ale była prowadzona w wysokim tempie, a akcja przenosiła się z jednego w drugie pole karne w mgnieniu oka. Do pełni szczęścia zabrakło tylko kolejnych okazji podbramkowych - bramkarze na linii byli bezrobotni.

Tempo nie spadło też po zmianie stron, a po kwadransie w pełni zasłużenie prowadzenie odzyskali Górale. Przy linii środkowej Jozef Piacek odebrał piłkę Badii i włączył się do kontrataku, by w polu karnym dopaść do dośrodkowanej z prawej strony futbolówki i efektownym wolejem pokonać Szmatułę. Gol Piacka mógł być swoistą zemstą Słowaka na Piaście. Doświadczony obrońca w styczniu był testowany przez gliwiczan, którzy ostatecznie zrezygnowali z pozyskania go i dopiero wtedy były gracz MSK Żylina wylądował pod Klimczokiem.

Zdobycie drugiej bramki uśpiło jednak gości, którzy od tej chwili byli skupieni tylko na obronie prowadzenia, a podrażniony Piast ruszył do ataku. Już w 62. minucie po strzale Urosa Koruna Piacek wyręczył na linii bramkowej Emilijusa Zubasa. Defensywa gości padła pod naporem gospodarzy w 80. minucie. Po uderzeniu Macieja Jankowskiego piłka odbiła się od Piacka, doskoczył do niej Josip Barisić i z ostrego kąta doprowadził do wyrównania. Dla Chorwata to trzeci kolejny ligowy występ ze zdobyczą bramkową.

Gliwiczanie poczuli krew i poszli za ciosem. Bardzo aktywny w ostatnim kwadransie był Mateusz Mak i to właśnie wychowanek Wisły Kraków przeprowadził akcję, która przesądziła o zwycięstwie Piasta. W 90. minucie skrzydłowy wpadł w pole karne gości, gdzie po starciu z Adamem Deją upadł na murawę i sędzia Tomasz Musiał bez wahania wskazał na "wapno". Zubas zdołał obronić uderzenie Kamila Vacka z 11 metrów, ale wobec dobitki Czecha z najmniejszej odległości był już bezradny.

Dzięki tej wygranej Piast odzyskał pozycję lidera przynajmniej do sobotniego meczu Legii Warszawa z Cracovią. Jeśli warszawianie chcą utrzymać się na szczycie, muszą sięgnąć w Krakowie po trzy punkty. Remis w spotkaniu przy Kałuży 1 będzie oznaczał, że Piast na dobre odzyskał pozycję lidera.

Dla Podbeskidzia wizyta w Gliwicach oznacza koniec serii spotkań bez porażki. W czterech ostatnich meczach Górale zdobyli aż 10 punktów, dzięki czemu nie tylko opuścili strefę spadkową, ale też mogli na poważnie myśleć o włączeniu się do walki o awans do pierwszej "ósemki". Porażka przy Okrzei 20 może oznaczać, że bielszczanie mogą zapomnieć o awansie do grupy mistrzowskiej.

Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 (1:1)
0:1 - Kato 9'
1:1 - Baranowski (sam.) 17'
1:2 - Piacek 59'
2:2 - Barisić 80'
3:2 - Vacek 90+1'

Składy:

Piast: Jakub Szmatuła - Marcin Pietrowski (73' Josip Barisić), Uros Korun, Hebert, Kristijan Ipsa (55' Paweł Moskwik) - Tomasz Mokwa, Kamil Vacek, Radosław Murawski, Mateusz Mak, Gerard Badia - Martin Nespor (75' Maciej Jankowski).

Podbeskidzie: Emilijus Zubas - Marek Sokołowski, Jozef Piacek, Paweł Baranowski, Adam Mójta - Damian Chmiel (86' Jakub Kowalski), Adam Deja (90+4' Paweł Tarnowski), Mateusz Możdżeń, Kohei Kato, Mateusz Szczepaniak - Robert Demjan (68' Samuel Stefanik)

Żółte kartki: Nespor, Jankowski, Vacek (Piast) oraz Baranowski, Deja, Zubas (Podbeskidzie).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Zobacz wideo: Kłos o powołaniach: trener nie chce ryzykować

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (5)
avatar
sportowy bzik
12.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ja pierd...ole,górale dali d... 
Ziperro
12.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Podbeskidzie nie było gorsze , a może nawet lepsze niż Piast. 2:2 byłoby sprawiedliwym wynikiem. 
avatar
Patryk Duda
12.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no jestem zaskoczony postawaą Piasta w tym roku, brawo panowie 
avatar
Mimmo Dany
11.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kapitalny mecz, oby takich wiecej w Ekstraklasie! 
avatar
jones
11.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostatnio w Naszej Ekstraklasie są popularne bramki zdobyte w doliczonym czasie...to samo dotyczy I ligi...co na to PZPN?