Najbrutalniejszy piłkarz Premier League. Wylatywał z boiska już trzy razy

Ten piłkarz wie, jak walczyć o swoje. Przekonuje jednak, że trzy czerwone kartki w tym sezonie to jedynie przypadek, a nie efekt bezwzględnego polowania na rywali.

Victor Wanyama jest najostrzej grającym zawodnikiem w lidze angielskiej. Dostał czerwone kartki w meczach z Bournemouth, Norwich i West Hamem. W tym ostatnim meczu ostro ściął Dimitria Payeta i od razu wyleciał z boiska. Dwa wcześniejsze przypadki to efekt dwóch żółtych kartek w jednym meczu.

Po ostatniej karze został zawieszony na pięć spotkań. Ronald Koeman, trener Southampton, nie miał pretensji do swojego zawodnika. - W meczu z Norwich owszem, zachował się trochę nieodpowiedzialnie, ale akurat teraz to był efekt walki. Gonił za piłką, nie trafił, trudno - powiedział Holender.

Przyznał, że Wanyama był wściekły, bowiem wiedział o pięciomeczowej karze. Ten zawodnik w ciągu kilku lat pobytu w Celtiku i Southampton (trafił do angielskiego klubu w 2013 roku za 12 mln funtów) wyrobił sobie solidną markę. Niedawno odmówił podpisania nowego kontraktu, a decyzje zostawia na lato. Koeman wierzy, że zostanie, ale Kenijczyk chce odejść.

24-latek próbował już pół roku temu. Naciskał na klub na sprzedaż, ale nic z tego nie wyszło i skończyło się na przeprosinach wobec kibiców, że chciał zostawić drużynę. Teraz jest jeszcze bardziej zdecydowany, żeby poszukać większego wyzwania. O tego zawodnika mocno stara się Tottenham, wspomina się również o Arsenalu, który potrzebuje takiego twardo grającego defensywnego pomocnika.

Tak uważał nie tylko Rio Ferdinand, słynny obrońca, ale również była gwiazda Kanonierów, Ian Wright. - Arsenal potrzebuje wielkiego, silnego piłkarza, który potrafi nie tylko przeszkadzać w grze, ale dobrze radzi sobie również w budowaniu akcji - mówił Ferdinand.

Problemem może być przesadnia ostra gra Wanyamy. On sam twierdzi, że nie jest żadnym brutalem, jednak niektóre media na Wyspach twierdzą coś innego. Dowodem na to ma być film z faulu, po którym Poyet padł na murawę. - Widać było, że Wanyama był zły po straconej piłce i z agresją gonił przeciwnika. Nie było mowy o walce, bo koniecznie chciał go dopaść, nawet kosztem ostrego faulu. W meczach o większą stawkę takie zachowanie może być problemem. Nie wiadomo, czy pomocnik zachowa odpowiednio zimną głowę w stresowych sytuacjach - napisano w "Daily Star".

Akurat ze stresem Wanyama nie powinien mieć problemów. Zanim w 2008 roku trafił do belgijskiego Beerschot (stamtąd w 2011 roku wykupił go Celtic), występował m.in. w drużynach juniorskich w Kenii. - Moja rodzina była tak biedna, że pierwsze buty dostałem w wieku 10 lat, kiedy wygraliśmy turniej, a ja zostałem uznany najlepszym piłkarzem. Wcześniej grałem boso, tak samo jak wielu moich kolegów. Nie narzekam jednak. Pamiętam, skąd pochodzę, to mnie tylko wzmacnia - powiedział Wanyama, pierwszy Kenijczyk występujący w Premier League.

Kiedyś wspominał, jak w rodzinnych stronach w Kenii był ścigany przez złodziei, którzy próbowali ukraść mu pieniądze przeznaczone na szkolny obiad. W Southampton (ma umowę ważną jeszcze rok) zarabia 30 tys. funtów tygodniowo. - Spełniłem swoje marzenia. Nie wiem, czy zostanę w obecnym klubie. Chciałbym występować w europejskich pucharach z najlepszymi zespołami. A pieniądze? Są ważne, ale już zarabiam tyle, że nigdy o takich sumach nawet nie marzyłem - powiedział Wanyama.

Źródło artykułu: