Zarówno gdynianie, jak i sosnowiczanie chcą w tym sezonie awansować do Ekstraklasy, więc piątkowe spotkanie było bardzo ważne dla końcowego układu tabeli. W meczu padł remis 2:2, więc póki co kolejność nie uległa zmianie. Arka Gdynia jest wiceliderem (40 punktów), a na najniższym stopniu podium plasuje się Zagłębie Sosnowiec (37 punktów).
Sosnowiczanie prowadzili 2:1, ale zwycięstwo stracili w doliczonym czasie gry. Wojciech Fabisiak był zasłonięty przez swoich kolegów i nie zdążył interweniować na czas, a wynik na 2:2 ustalił Dariusz Formella.
- Takie zespoły jak Arka, z takim stadionem, powinny grać w Ekstraklasie. Ten mecz był ozdobą I ligi. Fajne widowisko, spotkanie na pewno mogło się podobać. Piłkarsko Arka wyglądała od nas lepiej. Trzeba cieszyć się z tego remisu - stwierdził Michał Fidziukiewicz.
W 8. minucie Żarko Udovicić rozpoczął kontrę, która zakończyła się samobójczym trafieniem gdynian. Natomiast prowadzenie 2:1 dał Zagłębiu właśnie Fidziukiewicz.
- Pierwsza bramka to w ogóle była nasza pierwsza ofensywna akcja zakończona strzałem. Co do drugiej, to było przy niej dużo przypadku, bo zdejmowałem bandaż, który mi przeszkadzał. Bary (Robert Bartczak - wyj. red.) chciał minąć bramkarza, podejrzewam, że nawet mnie nie widział. Piłka wpadła mi pod nogi i wystarczyło skierować ją do bramki - powiedział.
W przypadku pokonania Arki piłkarze Zagłębia wskoczyliby na fotel wicelidera. - Arka nam nie odskoczyła i z tego trzeba się cieszyć, dalej utrzymuje się ta różnica trzech punktów. Walka o awans na pewno rozegra się pomiędzy czterema pierwszymi drużynami, bo piłkarsko przewyższamy tę ligę o głowę - zaznaczył Fidziukiewicz.