Bayern Monachium już po raz osiemnasty zakwalifikował się do fazy pucharowej, powstałej w 1992 roku Ligi Mistrzów. Dotąd czterokrotnie wygrywał dwumecz w sytuacji, w której na pewnym jego etapie do awansu potrzebował zdobycia dwóch goli.
W półfinale w 1999 roku Dynamo Kijów w pierwszym meczu prowadziło z FCB 2:0 i 3:1. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 3:3, a w rewanżu Niemcy zwyciężyli 1:0. Osiem lat później w walce o ćwierćfinał Real Madryt wygrywał w meczu u siebie 3:1, by ostatecznie ulec Bawarczykom na skutek mniejszej liczby goli wyjazdowych (3:2 i 1:2).
Pamiętny powrót zawodnicy z Allianz Arena zaliczyli w ćwierćfinale edycji 2009/2010. Grali wówczas z Manchesterem United i u siebie wygrali 2:1, ale na Old Trafford Czerwone Diabły wyszły na prowadzenie 3:0. Następnie piłkę do siatki skierowali Ivica Olić oraz Arjen Robben i ostatecznie cieszyli się Niemcy (4:4 w dwumeczu).
W ćwierćfinale przed rokiem Bayern przegrywał na półmetku rywalizacji z FC Porto 1:3. Przed rewanżem kibice mieli niemałe obawy, jednak ostatecznie faworyci bez większych problemów uporali się ze Smokami i zwyciężyli 6:1.
Ponadto w dwóch dwumeczach Bawarczykom na pewnym etapie jedno trafienie dawało tylko dogrywkę, a dopiero dwa pozwalały uniknąć dodatkowego czasu. W 2010 roku było tak w konfrontacji z Fiorentiną (2:1 u siebie i ostatecznie 2:3 na wyjeździe), a w 2014 roku przeciwko Manchesterowi United (1:1 na wyjeździe i 3:1 u siebie).
We wtorek Bayern po raz pierwszy przeszedł dalej w sytuacji, w której dwóch goli potrzebował do dogrywki lub serii rzutów karnych, a dopiero trzecie trafienie bądź wygrana w "jedenastkach" dawała mu awans. Z trudnego zadania wywiązał się z nawiązką i po golach Roberta Lewandowskiego, Thomasa Muellera, Thiago Alcantary i Kingsleya Comana zwyciężył 4:2.
Zobacz wideo: Pep Guardiola: Juventus ma mentalność zwycięzcy
{"id":"","title":""}