- Przed meczem z Juventusem byłem w grupie ludzi, którzy strasznie się pomylili. Też uznałem, że Joshua Kimmich dorósł już do nowej roli. Na kanwie spotkania z Borussią Dortmund faktycznie można było tak myśleć. Jednak - jak pokazuje życie - utrzymanie wysokiej formy jest trudniejsze. Zwłaszcza przy takim natłoku spotkań. Zwłaszcza, kiedy co chwilę gra się z rywalem bardzo mocnym. Zwłaszcza u młodych zawodników.
Obrona Bayernu nie jest zorganizowana fatalnie. Każdy miałby problemy, gdyby kontuzji doznali zawodnicy klasy Holgera Badstubera, Jerome Boatenga i Javiego Martineza naraz. Pep Guardiola przysposabiał do nowej roli a to Davida Alabę, a to Kimmicha; robił wszystko, by załatać dziury. W Lidze Mistrzów prędzej czy później braki muszą zostać obnażone. Poziom jest zbyt wysoki.
Podczas środowego meczu widzieliśmy, że tak skonstruowana linia defensywna nie daje rady. Awans do ćwierćfinału jest czymś wielkim. Być może wyżej znajduje się już tylko szklany sufit. Pamiętajmy: gdyby sędzia się nie pomylił i uznał gola dla "Juve", prawdopodobnie byłoby pozamiatane.
Bayern ma ogromny potencjał w ofensywie. Z każdą minutą drugiej połowy obserwowałem coraz głębiej cofniętych Włochów. Zespół Guardioli zdobywał pole. Kwestią czasu pozostawało pęknięcie muru. Przyspieszenie gry w wykonaniu Roberta Lewandowskiego i spółki oznacza zagładę.
Mimo tego nie widzę mistrzów Niemiec w półfinale Ligi Mistrzów. Żeby móc spokojnie korzystać z ofensywy, trzeba mieć pewność co do defensywy. Wywieranie presji na Bayernie dziś prowadzi do pogrążenia go.
Notował Mateusz Karoń
Zobacz wideo: WP Euro Raport: Karol Linetty. Przez Euro do wielkiego świata
Bayern stracił te bramki tak jak w poprzednim meczu, zwłaszcza kiedy w pierwszym meczu Czytaj całość