Filip Starzyński - nieśmiały przywódca z wielkimi możliwościami

PAP / PAP/ Maciej Kulczyński / PAP/ Maciej Kulczyński
PAP / PAP/ Maciej Kulczyński / PAP/ Maciej Kulczyński

Koledzy Filipa Starzyńskiego twierdzą, że to jeden z większych milczków Ekstraklasy. Ma w zwyczaju permanentne nieodbieranie telefonu. Jest cichy i nieśmiały. Trudno się adaptuje. Właśnie ta cecha wydatnie przeszkadza mu rozwinąć skrzydła.

W tym artykule dowiesz się o:

Trener Zagłębia Lubin, Piotr Stokowiec uważa go bardzo istotny element zespołu. Chwalił inklinacje ofensywne Starzyńskiego, za przykład podając statystykę: 80 procent podań wykonywanych do przodu. - Trzeba też pamiętać, że gra z dużą odpowiedzialnością. Nie traci piłek, a pozycja ósemki albo dziesiątki wymaga ryzykowania. Filip - chociaż brawury się nie boi - podejmuje dobre decyzje - charakteryzuje świeżo upieczonego reprezentanta ekspert nc+, Remigiusz Jezierski.

- To bardzo ciekawy zawodnik, choć tak naprawdę nie wiemy, jak sprawdza się na wyższym poziomie. W polskiej lidze radzi sobie świetnie. Ma duże możliwości, ale czy będzie umiał je wykorzystać? Czas pokaże - mówi były gracz Zagłębia, Piotr Włodarczyk.

Zderzenie ze ścianą

Kiedy latem ubiegłego roku Filip Starzyński opuszczał Ekstraklasę, był gwiazdą Ruchu Chorzów. Działacze KSC Lokeren wiązali z nim spore nadzieje. Belgowie uważali go za najlepszego technicznie zawodnika w swojej drużynie. Początkowo dawano mu szanse, lecz pod koniec października szkoleniowiec całkowicie przestał na niego stawiać. Cierpliwość się wyczerpała. - Starzyński miał być zastępcą Hansa Vanakena, wielkiego talentu, który odszedł do Club Brugge. To zadanie go przerosło. Po drugie: liga belgijska jest bardzo fizyczna, a on wyglądał, jakby był graczem zupełnie innego typu - analizuje Alexander Vereecken, dziennikarz "Het Nieuwsblad" zajmujący się Lokeren.

Zobacz wideo: Polska - Finlandia 3:0: gol Filipa Starzyńskiego

{"id":"","title":""}

Start byłego piłkarza "Niebieskich" był trudniejszy również ze względu na warunki, jakie zastał w nowym kraju. Pierwsza część sezonu nie była udana dla całego zespołu. Z tego powodu pracę stracił trener Bob Peeters. Natychmiast po objęciu sterów przez Georgesa Leekensa, "Figo" usłyszał, że powinien wrócić do Polski. - Leekens wierzy w jego talent. Chciałby odbudować Filipa, dlatego odesłał go do domu. Wszyscy tu mają nadzieję, że on jeszcze wróci i spełni oczekiwania - dodaje Vereecken, który zwraca uwagę na kolejne niesprzyjające okoliczności. - Wcześniej odszedł bardzo dobry szkoleniowiec, Peter Maes. W pięć lat dwukrotnie zdobył puchar krajowy. Wielu zawodników opuściło klub. Rozpoczął się proces odbudowy, sprowadzano kolejnych graczy, był mały chaos - mówi.

Szereg błędnych decyzji

Podpisanie kontraktu z Lokeren okazało się decyzją fatalną. Starzyński zupełnie nieprzygotowany trafił do ligi fizycznej. Wylądował za granicą, nie znając języka obcego - prawie w ogóle nie mówił po angielsku. Miał kłopoty z aklimatyzacją, zarzucano mu wyobcowanie.
[nextpage]
Jakby tego było mało - wybrał drużynę o zupełnie innej charakterystyce. Nie ma wątpliwości, że mówimy o zawodniku predysponowanym do gry kombinacyjnej. Zaś KSC Lokeren często wybiera długie podanie w kierunku rosłych napastników. Starzyńskiemu brakowało też agresywności. Wszystko to powodowało, że belgijska Jupiler League brutalnie zweryfikowała go jako piłkarza.

Udany powrót

Wypożyczenie do Zagłębia Lubin spowodowało, że "Figo" znów czaruje. W każdym spotkaniu wpływa na piłkarską jakość "Miedziowych". Zdobył dwa gole i zanotował cztery asysty. Pokazał, że na boisku potrafi być prawdziwym przywódcą, choć poza nim rzadko otwiera buzię. - Daje bardzo wiele. Nie dziwię się, że Adam Nawałka wysłał mu powołanie. Mam nadzieję, że będzie się jeszcze rozwijał. Jest trochę niedojrzały, ale z wiekiem może zostać naprawdę dobrym graczem. Nie widzę nad nim szklanego sufitu - mówi Jezierski.

Lubinianie żałują jednego - nie udało im się wynegocjować opcji wykupu. W klubie nie mają wątpliwości, że Starzyński na zachód Europy jeszcze wróci. Wyłącznie od niego zależy, czy będzie gotowy podjąć to wyzwanie ponownie. Pierwszy test - mecz reprezentacji Polski - zaliczył koncertowo.

Należy jednak pamiętać, że naszym rywalem była Finlandia. Kapitan polskiej kadry, Robert Lewandowski od razu po zakończeniu spotkana apelował o niewyciąganie wniosków.

Mateusz Karoń

Zobacz wideo: Filip Starzyński: Nie czuję się bliżej wyjazdu na Euro

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (6)
avatar
ziggy2424
27.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie dosc,ze milczek to jeszcze zero rozsadku.Czy ktos go sprzedawal na sile do Belgii ? 
avatar
Szymon Wróblewski
27.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
jeden mecz dobrze zagrał i odrazu wielkie hallo. niech zaqgra tak 10 meczy jeden po drugim to wtedy można zacząć myśleć. nie ukrywajmy że Finlandia zagrałą kiepsko 
avatar
piotruspan661
27.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Przywódcą" reprezentacji to może być Zieliński. 
avatar
Typowa Strona Sportowa
27.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
" Totalna niespodzianka.Oto nowy przywódca reprezentacji Polski?"...czyż nie taki jest tytuł na stronie głównej????? Co to ma być ???? chleb na półce z...chemią??? na co te "zwody"...ludzie nie Czytaj całość
avatar
Typowa Strona Sportowa
27.03.2016
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Jaki przywódca????? Ludzie zejdzcie na ziemię i...nie stresujcie chłopaka!!! Zagrał bardzo dobry mecz, ale spokojnie... media!!!! nawet nie zdajecie sobie sprawy jak szkodzicie...