Przed tygodniem MKS Kluczbork na wyjeździe pokonał 2:0 walczące o awans do Ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec. Zawodnicy klubu z Opolszczyzny po zwycięstwie nad półfinalistą Pucharu Polski zgodnie przyznawali, że wzrosła ich pewność siebie i w meczu z Arką Gdynia będą chcieli pokusić się o kolejną sensację. Jednak w starciu z gdynianami piłkarze MKS-u byli całkowicie bezradni.
Arka już w 3. minucie objęła prowadzenie, a następnie kontrolowała losy spotkania. Gdynianie na przerwę powinni schodzić z przewagą nawet trzech goli, ale brakowało im skuteczności. Z kolei w drugiej połowie przed pogromem swój zespół uratował bramkarz Oskar Pogorzelec, który popisał się kilkoma dobrymi interwencjami.
- Przegraliśmy 0:2, być może ten mecz mielibyśmy bardziej pod kontrolą jeżeli nie stracilibyśmy tak szybko bramki. Przewaga gości na początku była zbyt duża i nie potrafiliśmy sobie z tym dać rady, to ustawiło mecz. Nie mieliśmy też zbyt wielu sytuacji, więcej okazji mieli goście. W zasadzie lepsze sytuacje stworzyli wtedy, gdy nie zdobyli goli, niż przy bramkowych akcjach - powiedział trener MKS-u, Andrzej Konwiński.
Szkoleniowiec klubu z Kluczborka nie ukrywał, że Arka była dużo lepszym zespołem. - Muszę powiedzieć, że spotkaliśmy się z rywalem o zbyt dużym potencjale dla naszego zespołu. Byliśmy po prostu słabszą drużyną i dlatego przegraliśmy ten mecz. Chcieliśmy bardzo w tym spotkaniu, ale nie byliśmy w stanie zbyt wiele poradzić. Arka była dobrze zorganizowana i mocna w zasadzie na wszystkich pozycjach - ocenił Konwiński.
Przed MKS-em Kluczbork trudna walka o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy. Po 23. kolejce zespół ten zajmuje pozycję barażową, ale ma tyle samo punktów co szesnasta Olimpia Grudziądz. - Życzę Arce awansu do Ekstraklasy, wyniki ułożyły się odpowiednio dla rywali. My będziemy musieli w kolejnych meczach zdobywać punkty. Te kluczowe i najważniejsze spotkania są dopiero przed nami - stwierdził trener MKS-u Kluczbork.