Podczas czwartkowego treningu pomiędzy zawodnikami doszło do sprzeczki i Boruc rzucił się na McGeady'ego z pięściami. Piłkarze zostali rozdzieleni, podali sobie ręce, ale po zajęciach polski bramkarz miał poczekać aż zostaną sami i kilkakrotnie uderzyć kolegę.
Sprawę bagatelizuje Gordon Strachan, trener Celtiku. - Doszło do nieporozumienia, ale bez przesady. Nie będzie żadnych kar - zapowiedział.
Boruc może mieć jednak kłopoty, bo rodzina pobitego zapowiedziała, że złoży sprawę do sądu.