Wojciech Marcinkiewicz nowym nabytkiem Pelikana

Wojciech Marcinkiewicz zaraz po zakończeniu rundy jesiennej odszedł z Warty Poznań. Jego nowym pracodawcą najprawdopodobniej będzie występujący w II lidze Pelikan Łowicz. Sam piłkarz przyznaje, że na 99 procent podpisze umowę z zespołem biało-zielonych.

Powodem odejścia piłkarza z Poznania było nieprzedłużenie umowy przez klub. Zawodnik nie ukrywa, że nawet gdyby Warta chciała podpisać z nim nowy kontrakt, to nie wie czy zdecydowałby się na to. - Ciężko powiedzieć, na pewno klub musiałby spełnić pewne warunki żebym został - przyznał Wojciech Marcinkiewicz.

Defensor zapewnia, że raczej nic nie przeszkodzi mu w podpisaniu umowy z Pelikanem. - Wszystkie sprawy są już dopięte na ostatni guzik - powiedział. - Trener Araszkiewicz zadzwonił do mnie od razu po rundzie jesiennej i poprosił żebym tu przyjechał. Tak jakoś wyszło, że wszystko jest dobrze i na 99 procent jestem piłkarzem Pelikana - wyjaśnił.

Marcinkiewicz zapowiedział również, że celem minimum jest utrzymanie w II lidze. Przypomnijmy, że Pelikan znajduje się obecnie w strefie barażowej. Piłkarz wierzy jednak, że z biało-zielonymi będzie w stanie powalczyć nawet o awans. - Myślę, że tutaj stworzy się dobry zespół i uważam, że będziemy walczyli o coś więcej niż tylko utrzymanie - powiedział nowy nabytek łowickiego Pelikana. - Chciałbym jak najlepiej przygotować się do rozgrywek i dać z siebie wszystko. Tam gdzie jestem, tam gdzie dostaję pieniądze, pracuję jak najlepiej. To jest najważniejsze, żeby dać z siebie wszystko, a co wyjdzie, zobaczymy - dodał.

Wojciech Marcinkiewicz ma 26 lat i mierzy 187 cm. Jest wychowankiem Jagiellonii Białystok. Oprócz tego klubu, grał również w Mazowszu Grójec, Ruchu Wysokie Mazowieckie i Odrze Opole. Ostatnie dwa lata to przygoda z Wartą Poznań. W tym sezonie na zapleczu ekstraklasy wystąpił w 11 spotkaniach, z czego 10 razy w wyjściowym składzie, a 9 w pełnym wymiarze czasowym. Taki bilans daje mu 936 minut spędzonych na boisku. Obrońca zobaczył w I lidze dwie żółte kartki.

Źródło artykułu: