Treningi dwa razy dziennie, a następnie świąteczny odpoczynek z rodzinami. To ma być recepta na udane zakończenie rundy zasadniczej w wykonaniu piłkarzy Korony. - Tych kilka dni wolnego, które dałem zawodnikom w okresie świątecznym będzie procentowało. Pamiętajmy, że meczów nie rozgrywamy tylko nogami, ale przede wszystkim głową i takie bycie z rodziną wpłynie pozytywnie na sferę mentalną, a ona przy obecnej presji jest bardzo ważna - przekonuje Marcin Brosz.
Złocisto-krwiści duży nacisk w trakcie przerwy reprezentacyjnej położyli na stałe fragmenty gry, ale nie tylko. - Także na kreowanie akcji i ich wykańczanie, ale też pracowaliśmy nad obroną. Pojawiają się błędy indywidualne związane z tym, że kilku zawodników wskoczyło do składu niedawno i pracujemy nad tym, żeby zgrać formacje.
W spotkaniu z Termalicą nie wszyscy zawodnicy będą do dyspozycji sztabu szkoleniowego. - Mamy kilka urazów, ale myślę, że do meczu zrobimy wszystko, aby ci zawodnicy byli do dyspozycji. Mam tutaj na myśli między innymi Siergieja Pilipczuka, czy cały czas borykającego się z chorobami Michała Przybyłę. To właśnie jego występ najmocniej stoi pod znakiem zapytania - zdradził Brosz.
Koronę czeka ciężkie zadanie, ale nikt w klubie nie ma wątpliwości, że - mimo iluzorycznych szans - w dalszym ciągu jest się o co bić. - W sporcie nie ma rzeczy niemożliwych, dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Nie rozpatrujemy tego jednak w kategoriach matematycznych, dla nas najważniejszy jest mecz z Termaliką i chcemy go rozegrać najlepiej jak potrafimy, jedziemy tam w określonym celu i zrobimy wszystko, aby wrócić do Kielc ze zdobyczą punktową.
Zobacz wideo: Podbeskidzie szykuje się do skoku do czołowej ósemki
{"id":"","title":""}