- Przyjeżdżając do Poznania, nastawialiśmy się na bardzo trudne starcie z mistrzem Polski. To trudny teren, rywal wspierany przez kilkanaście tysięcy kibiców i my w tych okolicznościach musieliśmy mocno walczyć o punkty, bo byliśmy przecież pod kreską - zaznaczył Mariusz Rumak.
- Spotkanie ułożyło się świetnie. Szybko zdobyliśmy gola, ale też chcieliśmy zagrać ofensywnie, zdając sobie sprawę, że remisowanie nie da nam utrzymania. Po tej bramce mieliśmy słabszy okres, zabrakło przetrzymania piłki i możemy być tylko zadowoleni, że Lech tego nie wykorzystał. Dopiero w przerwie sobie porozmawialiśmy i po korektach było już znacznie lepiej - dodał.
Wrocławianie nie potrafili jednak dobić Kolejorza, mimo że mieli sporo klarownych sytuacji. Gdyby w końcówce mistrz Polski wyrównał, to Rumakowi z pewnością trudno byłoby to przełknąć. - Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szans, które nadeszły. Raz już wyszedłem z siebie w Kielcach, gdy roztrwoniliśmy prowadzenie różnicą dwóch goli. Nie mogę mieć jednak pretensji do swoich piłkarzy, bo trzeba sobie zdawać sprawę z jakim ciężarem grają. Gdy już usłyszeli ostatni gwizdek, w drużynie zapanowała wielka euforia. Potrzebowaliśmy takiego sukcesu, zwłaszcza że jesteśmy w trudnym momencie. Walka o utrzymanie jest znacznie trudniejsza niż batalia o puchary. Miałem okazję doświadczyć obu tych sytuacji i mogę zapewnić, że to nie jest to samo - zakończył Rumak.