Dramatyczna historia Luisa Montiego. W dwóch finałach MŚ grożono mu śmiercią

Michał Fabian
Michał Fabian
Kolega z kadry Argentyny, Francisco "Pancho" Varallo, potwierdza, że Monti nie był sobą. - Oddałby wszystko, by nie grać w finale. Nerwowy, płaczący i trzęsący się w szatni. Wyszedł na murawę, zapomniał o swojej brawurze i stał się "cieniem" na boisku. Nie powinien grać w tym finale. Był śmiertelnie przerażony - mówił Varallo.

Argentyńczycy, choć grali de facto w "dziesiątkę", do przerwy prowadzili 2:1. Można sobie wyobrazić, co wtedy czuł zawodnik San Lorenzo. Jednak w drugiej połowie Urugwaj strzelił trzy gole i triumfował 4:2. Większość piłkarzy Argentyny przeżywało rozpacz po porażce, Monti głęboko odetchnął...

Nic dziwnego, że po finale to na nim skupiła złość argentyńskich kibiców. Zrobiono z niego kozła ofiarnego, człowieka odpowiedzialnego za porażkę. Nazywano tchórzem.

Trening w trzech wełnianych swetrach

Gdy więc w 1931 r. zgłosił się po niego Juventus Turyn, Monti z chęcią przyjął ofertę z kraju swoich przodków. W ekipie "Starej Damy" początkowo mu się nie wiodło. Przyjechał z kilkukilogramową nadwagą, z tego powodu przebywał poza zespołem. Włosi opracowali mu specjalną dietę, a Luis ostro wziął się za treningi indywidualne. Zakładał trzy wełniane swetry, by mocniej się pocić, i biegał wokół boiska. Gdy w końcu osiągnął optymalną wagę, tej rutyny nie porzucił.

Z Juve zanotował pasmo sukcesów - cztery tytuły mistrzowskie z rzędu (od 1931 do 1934 roku). W międzyczasie pojawiła się propozycja zmiany barw reprezentacyjnych (wówczas FIFA zezwalała na takie transfery). Vittorio Pozzo, selekcjoner Italii, budował kadrę na mistrzostwa świata 1934 r., których gospodarzem byli Włosi. Chciał, by Monti stał się ważnym ogniwem jego zespołu. Luisito - tak zwany był piłkarz - ofertę przyjął. Po 16 meczach dla Argentyny (strzelił w nich 5 goli) zadebiutował w nowej reprezentacji w listopadzie 1932 r.
Fot. Wikimedia Commons/El Gráfico n° 779 Fot. Wikimedia Commons/El Gráfico n° 779
Oriundi - tak nazywano zawodników z Ameryki Południowej, którzy po naturalizacji zakładali koszulkę "Azzurri". Oprócz Montiego w kadrze Włoch znaleźli się pochodzący z Argentyny: Raimundo Orsi, Enrique Guaita, Attilio Demaria oraz Brazylijczyk Anfilogino Guarisi.

Mussolini wyraził się jasno: złoto to rozkaz!

Włochy rządzone przez Benito Mussolini były krajem faszystowskim. "Duce" nie brał pod uwagę innego rozstrzygnięcia niż złoto wywalczone przez jego reprezentację. Ten sukces miał umocnić ideologię.

Ponoć przed mundialem wódz rozmawiał z działaczem włoskiej federacji piłkarskiej, a dialog przebiegał tak:

- Nie wiem, jak to zrobicie, ale Włochy muszą wygrać te mistrzostwa - powiedział Mussolini.
- Zapewniam, że wszystko, co w naszej mocy, będzie zrobione - odparł działacz.
- Nie zrozumiał mnie pan dobrze. Włochy muszą wygrać te mistrzostwa. To rozkaz! - wypalił "Duce".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×