Dramatyczna historia Luisa Montiego. W dwóch finałach MŚ grożono mu śmiercią

Michał Fabian
Michał Fabian
Italia rozpoczęła turniej od efektownego 7:1 z USA, ale potem było coraz trudniej. W ćwierćfinale wyeliminowała Hiszpanię dopiero w powtórzonym spotkaniu (w pierwszym padł remis), w półfinale skromnie pokonała Austrię 1:0. Nie brakowało opinii, że sędziowie przychylnym okiem patrzyli na poczynania gospodarzy. Ale przed finałem z Czechosłowacją we włoskiej ekipie pojawił się niepokój.

Przeciągnął kciuk po szyi

Mussolini miał przed meczem przypomnieć piłkarzom, czego od nich oczekuje. Ta historia obrosła legendą. Według niektórych źródeł "Duce" spotkał się z drużyną, a krótką przemowę zakończył słowami: "No i wiecie: zwycięstwo albo śmierć". Następnie zaś przeciągnął kciuk po szyi, jakby podrzynał gardło.

W innym świetle historię tę przedstawia Lorena Monti, wnuczka Luisa Montiego. - Przed meczem z Czechosłowacją do szatni weszła osoba z wiadomością od Mussoliniego. Brzmiała ona: "Będą konsekwencje, jak nie wygramy".

Inni z kolei twierdzą, że sam Mussolini zawitał do szatni zespołu w przerwie finału. Po pierwszej połowie Włosi remisowali z Czechosłowakami 0:0. Wódz miał powiedzieć do trenera Pozzo: - Jeśli przegracie, niech Bóg ma was w swojej opiece.

Monti już skądś znał to uczucie. - W 1930 r. chcieli mi zrobić krzywdę, jeśli wygram finał. We Włoszech, cztery lata później, chcieli mnie skrzywdzić, jeśli przegram - mówił po latach. Pogróżki Mussoliniego podziałały na niego deprymująco. Ponownie przed meczem o złoto strasznie się bał. I ponownie zagrał poniżej możliwości.

Po przerwie Czechosłowacy objęli prowadzenie, co tylko spotęgowało napięcie. Ale w 81. minucie Orsi wyrównał, a w dogrywce Angelo Schiavio zapewnił Italii wygraną. "Doble ancho" cieszył się ze złota i... ocalenia życia.

Złodzieje zabrali złoto

- Argentyna przysłała nam wielu wspaniałych piłkarzy, ale Luisito Monti był najlepszym ze wszystkich. Był jak wielu piłkarzy w jednym. Jak kilka pozycji na jednej pozycji. Jak różne serca w jednym ciele. Wspaniały piłkarz i wielki człowiek honoru - tak o Montim pisał Giglio Panza, dziennikarz "Tuttosportu".

Kilka miesięcy po mistrzostwach karierę Montiego przerwała kontuzja. W spotkaniu z Anglią w Londynie doznał złamania palucha. Do kadry wrócił dopiero po roku. W sumie w barwach "Azzurri" zaliczył 18 występów (strzelił jednego gola). Karierę zakończył w 1938 r. Później próbował swoich sił w fachu trenerskim. Prowadził m.in. Triestinę, Juventus, Varese i Atalantę. W 1950 r. wrócił do Argentyny, gdzie przyjął ofertę Club Atletico Huracan. Zmarł w 1983 r., na atak serca. Miał 82 lata.

O pamięć o Luisie Montim zabiega wspomniana wnuczka Lorena. To ona posiada kolekcję trofeów dziadka. Brakuje w niej niestety tego najcenniejszego - złotego medalu MŚ 1934.

- Moja kuzynka przechowywała go w swoim domu w Pescarze, ale włamali się do niego złodzieje i zabrali kilka rzeczy. W tym ten medal - ubolewa Lorena Monti. Wnuczka przekazała do Muzeum FIFA w Zurychu argentyński paszport słynnego piłkarza. - Z tym paszportem na wystawie mój dziadek zajmie właściwe miejsce w historii futbolu - mówi Lorena.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×