Dominik Polesiński: Probierz strzelił sobie w kolano (komentarz)

Newspix / Michal Kosc / PressFocus / NEWSPIX.PL
Newspix / Michal Kosc / PressFocus / NEWSPIX.PL

Z powodu czerwonej kartki w meczu z Podbeskidziem w barwach Jagiellonii nie mógł zagrać Igors Tarasovs. Konsekwencje tej absencji przerosły wyobrażenia wszystkich. Błędy w komunikacji, dwa samobóje i kabaret gwarantowany.

Była 14. minuta, kiedy to Marek Wasiluk strącił piłkę dośrodkowaną z prawej strony boiska. Przyznać trzeba, że uczynił to nad wyraz precyzyjnie. - Warunki chłopak ma, to i zrobił z nich użytek - mówiono na trybunach z nieukrywaną ironią. Co ciekawe przy Słonecznej już wcześniej widzieli samobóje swojego wychowanka.

W 34. minucie mieliśmy drugi akt tej marnej sztuki, jaką odegrała Jagiellonia Białystok. W rolę wczuł się tym razem Gutieri Tomelin. Brazylijczyk wyraźnie spanikował i w niegroźnej sytuacji przelobował wybiegającego po piłkę Drągowskiego. Dla gości z Bielska-Białej to był "majstersztyk", taka kwintesencja braku komunikacji, za którą wypada podziękować.

Już po inauguracji wiosny i meczu na Łazienkowskiej wiadomo było, że Brazylijczyk ekstraklasy nie zwojuje. Zresztą to właśnie po warszawskiej kompromitacji (4:0) szybciutko stracił miejsce w składzie. - Mimo iż grał przed dużą publicznością, musi nauczyć się naszej ekstraklasy - bronił stopera Probierz.

Trener zawsze powinien stawać murem za swoimi zawodnikami, ale zastanawiające jest uporczywe wmawianie ludziom solidności gracza, który - jeśli już wybiegł na boisko - to raził bojaźnią i niepewnością. Tak było w potyczce Wisłą Kraków (1:5), podobnie przeciwko Górnikowi Łęczna (1:0), który przecież praktycznie nie stwarzał zagrożenia.

Mecz z Podbeskidziem miał wielką stawkę. W Białymstoku marzono o ósemce. Pod nieobecność Igorsa Tarasovsa trener wystawił obok siebie ludzi, którzy w tym sezonie niemal nie grali. Ale na kogo miał postawić? Sebastiana Maderę odsunął od drużyny, argumentując to pogorszeniem formy na skutek zmiany diety. Matiję Siroka brał pod uwagę jedynie w dwóch pierwszych meczach wiosny. Filip Modelski został przez klub definitywnie skreślony, bo nie zgadza się na przedłużenie kontraktu. Rafał Grzyb dostał inne zadania, a najlepiej odbierający piłkę Jacek Góralski zajął miejsce na ławce rezerwowych.

-  Postawiłem na ludzi, którzy grali w sparingach - bronił swoich wyborów Probierz po feralnym meczu z Podbeskidziem. To trochę śmieszne tłumaczenie. Dwie bramki samobójcze w tak ważnym spotkaniu, strzelone przez zawodników wprowadzonych do składu indywidualnymi decyzjami personalnymi, to strzał w kolano. Co było dalej, wiemy. Gniew na trybunach, konflikt z kibicami i wielkie rozczarowanie. Niektórzy się zapomnieli, innym puściły emocje. Michał Probierz w napadzie złości odpychał wszystkich dookoła, by wreszcie przeskoczyć bandę reklamową i oko w oko "wymienić uprzejmości" z najostrzej krzyczącymi. Godzinę później wiedział już, że przesadził, przepraszając za swoje słowa. Oj, działo się.

W ostatniej kolejce rundy zasadniczej los Jagiellonii nie zależy już tylko od niej. By marzenia o pierwszej ósemce się ziściły, potrzebne jest coś więcej niż szczęście. Potrzebny jest korzystne wyniki w kilku meczach, a o taki ukłon losu będzie bardzo trudno. W Białymstoku liczą na to już tylko niepoprawni optymiści.

Źródło artykułu: