W pierwszych dziesięciu minutach był nie do powstrzymania. Najpierw oddał piękny strzał głową, który zaskoczył Jakuba Szmatułę, a po chwili jego potężna bomba o mały włos, a nie złamałaby poprzeczki. W końcu Łukasz Janoszka wywalczył rzut karny, który został zamieniony na bramkę przez Filipa Starzyńskiego.
"Ecik" grał z polotem, pomysłem i wyśmienicie układała się jego współpraca ze Starzyńskim. Obaj rozumieli się bez słów i bardzo często szukali się podaniami. Znają się jeszcze ze wspólnej gry dla Ruchu Chorzów.
Ale to nie był koniec popisów Łukasza Janoszki w niedzielne popołudnie. W drugiej połowie zachował się jak prawdziwy lis pola karnego i gdy tylko mały błąd popełnił Szmatuła, Janoszka był tam gdzie powinien i zdobył swoją drugą bramkę w meczu. Zagłębie ten mecz wygrało 4:1.
Janoszka obecny sezon zaczął słabo. Pierwszy raz do siatki trafił dopiero pod koniec listopada w pojedynku z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a była to już 16. kolejka. Do końca roku zdołał wbić jeszcze dwa gole, a zimą Piotr Stokowiec pomyślał o zwiększeniu rywalizacji na skrzydłach. Do zespołu dołączył Luis Carlos i to sprawiło, że od początku wiosny Janoszka znajduje się w wybornej formie. Wszystkie spotkania zaczyna od pierwszej minuty, a Miedziowi punktują najlepiej w całej lidze.
Kibice Zagłębia żartują, że Janoszka odczarował numer 14, który wcześniej nosił Miłosz Przybecki. Ten w Lubinie rozczarowywał i wielokrotnie frustrował swoją grą fanów Miedziowych.
Można śmiało powiedzieć, że Ecia odczarował "14" po Miłoszu. Kto podejmie się odczarowania "31"? :D pic.twitter.com/LxWcNI1Cnk
— MKS Zagłębie PL (@MKSZaglebiePL) 4 kwietnia 2016