Kim jest rzeźnik, który załatwił Michała Żyrę?

East News / Michael Zemanek / Na zdjęciu: Michał Żyro
East News / Michael Zemanek / Na zdjęciu: Michał Żyro

Po bestialskim ataku Antony'ego Kaya Michał Żyro będzie wracał do zdrowia przez 10-12 miesięcy. Kim jest rzeźnik, który zabrał reprezentantowi Polski rok kariery?

Dobiegała końca I połowa meczu 40. kolejki angielskiej Championship Milton Keynes Dons - Wolverhampton Wanderers, gdy Michał Żyro ruszył pod linię boczną do bezpańskiej piłki. Polak wygrał wyścig z Antonym Kayem i przerzucił futbolówkę nad przeciwnikiem, a ten bestialski sposób zaatakował jego lewą nogę.

Kay przerwał nie tylko akcję rywali, ale przede wszystkim na co najmniej rok zatrzymał karierę Żyry. W wyniku bezmyślności Anglika, Polak doznał skomplikowanego uszkodzenia więzadeł kolana, na czele z zerwaniem więzadła krzyżowego przedniego. Żyro w ciągu dwóch tygodni przejdzie operację, po której rehabilitacja zajmie od 10 do 12 miesięcy. 24-latek na boisko wróci najwcześniej w lutym 2017 roku!

Przeprosin nie było

Oglądając powtórki fatalnego w skutkach zdarzenia z 45. minuty, trudno uwierzyć w to, że sędzia Mark Heywood za ten swoisty akt piłkarskiego barbarzyństwa ukarał Kaya jedynie żółtą kartką. Mało tego, menedżer MK Dons, Karl Robinson po spotkaniu wybielał swojego podopiecznego.

- Antony nigdy nie traci nad sobą kontroli. Tak naprawdę zabrakło mu tylko dwóch, trzech cali, by dotknąć piłkę. To było na granicy. W przerwie przeprosił sędziego i piłkarza - stwierdził Robinson.

Menedżer MK Dons mija się z prawdą, bo gdy sędzia Heywood odgwizdał koniec I połowy i Kay zbiegł z boiska do szatni, Polak ciągle był opatrywany przez lekarzy za linią boczną, by jeszcze przed końcem spotkania pojechać na pierwsze badania.

Żyro nie doczekał się przeprosin od swojego oprawcy. Po meczu z reprezentantem Polski chciał się spotkać właściciel MK Dons, ale w szatni Wilków usłyszał, że Żyro jest już w drodze do szpitala.

Recydywista

Kim jest rzeźnik, który zatrzymał na rok karierę Żyry? Niemal całe piłkarskie życie spędził w angielskiej League One, czyli na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Bieżący sezon jest dopiero jego drugim w Championship, a pierwszym po ośmiu latach przerwy. Markę brutalnie grającego obrońcy wyrobił sobie już w Barnsley FC, potem dbał o tę wątpliwą reputację jako zawodnik Tranmere Rovers i Huddersfield Town.

Dla MK Dons gra od sezonu 2012/2013, a w debiucie w barwach tego klubu obejrzał czerwoną kartkę za skoczenie do gardła i duszenie Robbie'ego Simpsona z Oldham Athletic. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Kay i Simpson to... najlepsi koledzy z czasów wspólnej gry w Huddersfield Town.

- To naprawdę smutne, bo Robbie i Kay to świetni koledzy. Wiem z własnego doświadczenia, że na boisku to przestaje mieć znaczenia, ale mimo było to bardzo zaskakujące - komentował wówczas menedżer Oldham, Paul Dickov.

Kay rzucił się na przyjaciela, ponieważ ten rozkwasił mu nos, więc jego reakcja mogła być w pewnym stopniu usprawiedliwiona, ale już w styczniu 2013 roku bez powodu uderzył łokciem w twarz Paddy'ego Maddena z Yeovil Town i został za to zdyskwalifikowany aż na cztery spotkania.

Bestialski wślizg na Żyrę nie był pierwszym takim w karierze Kaya. Premierową czerwoną kartkę Anglik otrzymał we wrześniu 2005 roku za podobny atak na zawodnika Doncaster Rovers. Co ciekawe, Barnsley, w którym wówczas występował, nawet nie próbowało się odwoływać od kary dla swojego piłkarza.

- Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy się odwoływać od czerwonej kartki dla Antony'ego. Na żywo nie wyglądało to źle, ale Antony faktycznie zaatakował zbyt agresywnie i miał nogę uniesioną zbyt wysoko. Nie będziemy apelować - tłumaczył ówczesny menedżer Barnsley, Andy Ritchie.

Sanogo nie wytrzymał

Kay ma na koncie też kilka innych wykluczeń. Nawet w bieżącym sezonie już raz pauzował przez cztery kolejki z powodu czerwonej kartki otrzymanej za faul na Goerge'u Boydzie z Burnley.

Oprawca Żyry słynie także z tego, że prowokuje rywali. Przed miesiącem przekonał się o tym Yaya Sanogo. Wypożyczony z Arsenalu do Charlton Atheltic Francuz po 90-minutowym boju z Kayem i po kolejnej prowokacji stopera MK Dons postanowił samemu wymierzyć sprawiedliwość i doliczonym czasie gry dwa razy uderzył go łokciem w twarz.

Co ciekawe, trener Robinson, który teraz wybielał Kaya po ataku na Żyrę, narzekał na zbyt ostrą grę rywali w tamtym spotkaniu, a dla Sanogo domagał się dyskwalifikacji do końca sezonu.

- To było obrzydliwe. On mógł mu złamać szczękę! Powinien zostać zdyskwalifikowany do końca sezonu. Inne ataki rywali też wybiegały daleko poza granice przyzwoitości. Sądziłem, że po meczu w tuneli pojawi się policja - mówił Robinson.

Tymczasem Kaya za atak na Żyrę nie spotka dodatkowa kara, bowiem zdarzenie nie umknęło sędziemu Heywoodowi, a nie można karać zawodnika dwa razy za to samo przewinienie. Podczas gdy reprezentant Polski będzie pauzował blisko rok, jego oprawca w tym czasie będzie polował na kolejne ofiary.

Maciej Kmita

Zobacz wideo: Trykot z San Diego i puchar od Bodo. Wystawa na stulecie Legii

{"id":"","title":""}

Komentarze (7)
avatar
wlo
9.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Nie czyń drogiemu co Tobie nie miłe" szkoda ze tego przysłowia nie uczą trenerzy na treningach, połowa piłkarzy to zwykli bezmózgowi kopacze tzw.ORCZYKI!!! 
avatar
Kriss1
8.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Do sądu z nim. Na biednego nie trafiło. 
avatar
Adam Sroka
7.04.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
nie ma obawy trafi swój na swego i nieżle oberwie. 
avatar
k123
7.04.2016
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
piłkarski bandzior dyskwalifikacja na rok lub więcej kara pieniężna i sędziego do pierdla 
avatar
Tomasz Kowalewski
7.04.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Dla takich sk...li powinny być czarne kartki (pauza = pauzie poszkodowanego) oraz dodatkowo kara finansowa wtedy by może trochę przemyślał zanim dokona takiego ataku na nogi przeciwnika.