Thomas Schaaf niechętnie stawiał na Artura Sobiecha. Dwukrotnie sięgnął po Polaka od pierwszego gwizdka, a poza tym sadzał go na ławce albo na trybunach. Nowy szkoleniowiec Hannoveru 96 odstawił na boczny tor Adama Szalaia oraz Hugo Almeidę i przeciwko Herthcie postawił na naszego rodaka, który strzelił jednego z goli.
- U Schaafa nie odgrywałem żadnej roli, teraz znów czuję zaufanie trenera. Roszada na stanowisku szkoleniowca wszystkim nam bardzo pomogła i dobrze zrobiła przed meczem z Herthą, a efekty było widać na boisku - tłumaczy Sobiech, cytowany przez "Bild".
Die Roten, którzy na pięć kolejek przed końcem sezonu mają już tylko teoretyczne szanse na utrzymanie, na Olympiastadion rzeczywiście rozegrali niezłe zawody i mogli nawet zwyciężyć. Za ciosem spróbują pójść w piątek, kiedy podejmą koszmarnie dysponowaną w spotkaniach wyjazdowych Borussię Moenchengladbach.
Sobiech walczy nie tylko o swoją przyszłość w Niemczech (ma ważny kontrakt do 2017 roku), ale również o wyjazd na Euro 2016. Ostatnio nie grał w klubie i nie został powołany, jednak ma podstawy do optymizmu. - Selekcjoner już do mnie dzwonił i dał sygnał. Wcześniej nie miałem szans na powołanie - zdradza napastnik, wskazując na dodatkowe korzyści płynące ze zmiany trenera.
Przeciwko Gladbach dla Sobiecha również nie powinno zabraknąć miejsca w podstawowym składzie Hannoveru.
Zobacz wideo: Ruch chce włączyć się do walki o Europejskie Puchary
{"id":"","title":""}