Koroniarze chcą zapomnieć o remisie ze Śląskiem. "Dobrze, że już w środę gramy kolejny mecz"
- W drugiej połowie grając z przewagą jednego zawodnika nie możemy sobie pozwolić na to, żeby dać szansę rywalowi i stracić bramkę, bo to nie przystoi takiemu zespołowi jak my - mówił obrońca Korony Kielce.
- Bez wątpienia straciliśmy dwa punkty. Przed meczem zakładaliśmy, że musimy u siebie wygrać, chcieliśmy podtrzymać passę, byliśmy dobrze przygotowani i od samego początku byliśmy stroną dominującą - rozpoczął swój pomeczowy komentarz Bartosz Rymaniak. - Niestety zdarzały się takie momenty, że oddawaliśmy inicjatywę przeciwnikowi - dodał.
Gdy Jacek Kiełb został wyrzucony z boiska wydawało się, że Korona jest na prostej drodze do zwycięstwa. - W drugiej połowie grając z przewagą jednego zawodnika nie możemy sobie pozwolić na to, żeby dać szansę rywalowi i stracić bramkę, bo to nie przystoi takiemu zespołowi jak my, na pewno bardzo żałujemy, jest z czego wyciągnąć wnioski. Dobrze, że już w środę gramy kolejny mecz.
26-latek po raz pierwszy, odkąd jest zawodnikiem kieleckiego zespołu, tak często gości w okolicach pola karnego rywala. - Trener zawsze mówi, że gdy boczni obrońcy mają tylko wolne miejsce mogą stwarzać przewagę, kilka tych wolnych korytarzy było, ale zawodników rozlicza się z tego, czy dobrze dograł piłkę, a to mi się niestety nie udało.