Dariusz Wdowczyk zaskoczył Jana Żurka

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

- W drugiej połowie przestaliśmy się bać i zaczęliśmy grać w piłkę - mówi po meczu 31. kolejki Ekstraklasy z Wisłą Kraków (1:3) trener Górnika Zabrze, Jan Żurek.

Górnik przegrywał w Krakowie od 6. minuty 0:1 za sprawą Patryka Małeckiego, ale jeszcze przed przerwą wyrównał dzięki Romanowi Gergelowi, który wykorzystał koszmarny błąd Richarda Guzmicsa. Do przerwy to jednak Wisła prowadziła po golu Rafała Wolskiego. Po zmianie stron zabrzanie potrafili zepchnąć Białą Gwiazdę do defensywy, ale w końcówce to Wisła postawiła kropkę nad "i" i zdobyła bramkę na 3:1.

- Trochę się działo. Znów szybko straciliśmy bramkę i potem dość szczęśliwie wyrównaliśmy. Pierwszą połowę zagraliśmy przeciętnie i inaczej, niż zakładaliśmy. W drugiej połowie przestaliśmy się bać i zaczęliśmy grać w piłkę. Mieliśmy swoje sytuacje, przy stanie 1:2 mieliśmy trzy okazje - mówi Jan Żurek.

Trener Górnika nie ukrywa, że nie spodziewał się tego, iż Wisła zagra w systemie z trzema środkowymi obrońcami: - To było zaskoczenie. Tego się nie spodziewaliśmy. Jednak o zwycięstwie Wisły zadecydowały przede wszystkim jakość, umiejętności i mądrość jej piłkarzy.

Zabrzanie to ostatni zespół Ekstraklasy, który w rundzie wiosennej nie cieszył się jeszcze ze zwycięstwa. 14-krotni mistrzowie Polski w 2016 roku zdobyli tylko cztery punkty, zamykają tabelę Ekstraklasy i po pierwszej kolejce fazy finałowej mają pięć "oczek" straty do pierwszego bezpiecznego miejsca.

Zobacz wideo: Mateusz Mak: Ten wynik bardzo nas boli

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)