Zwycięską bramkę dla Pasów zdobył w 61. minucie spotkania Mateusz Cetnarski, który wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Adriana Rakowskiego. Po strzale Erika Jendriseka piłka trafiła w rękę pomocnika Zagłębia i sędzia Daniel Stefański wskazał na "wapno".
- Szkoda, że w takim meczu o rozstrzygnięciu zadecydował rzut karny i to po zagraniu ręką. Ta porażka boli, ale się nie poddajemy. To było spotkanie drużyn o zbliżonym poziomie. Wyjeżdżamy z Krakowa ze sportową złością - mówi Piotr Stokowiec.
Opiekun Zagłębia nie miał jednak do sędziego pretensji o podyktowanie "11": - Chyba trzeba zjeść beczkę soli, żeby się dowiedzieć, jak interpretować zagrania ręką i wiedzieć, kiedy jest rzut karny, a kiedy nie. Nie chcę mówić, czy to była słuszna decyzja, czy nie. Po prostu żałuję, że o wyniku zadecydował rzut karny.
- Muszę pochwalić swój zespół za grę. Nie mam pretensji do swoich zawodników. To kolejny etap budowania drużyny. Myślę, że remis byłby sprawiedliwy, ale taki jest sport i trzeba to przyjąć - puentuje trener beniaminka.