Dotychczas napastnikami, którzy dostawali najwięcej minut gry byli Jakub Arak oraz Michał Fidziukiewicz. Jednak dwa ostatnie spotkania w wyjściowym składzie rozpoczął Adrian Paluchowski.
Przeciwko GKS-owi Bełchatów i Sandecji Nowy Sącz znalazł się w wyjściowej jedenastce razem z Fidziukiewiczem. Do pojedynku z Sandecją Zagłębie Sosnowiec przystępowało w dużą wiarą w przerwanie serii czterech porażek. Beniaminek zwyciężył 2:0, a pierwszą bramkę zdobył właśnie Paluchowski.
Wygrana sosnowiczan sprawiła, że Sandecja straciła miano niepokonanej, gdyż przegrała po raz pierwszy w tym roku. - Przeciwnik na wiosnę był bardzo rozpędzony, notował wysokie wygrane z klasowymi rywalami. Wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie. Myślę, że w końcu wspięliśmy się na swoje wyżyny, pokazaliśmy charakter, że musimy zacząć wygrywać i to się udało - powiedział Paluchowski.
Dodajmy, że napastnik pokazał się z dobrej strony również w Pucharze Polski w rywalizacji z Lechem Poznań. W rewanżowym spotkaniu półfinału tych rozgrywek Paluchowski wszedł na boisko w 79. minucie, a już trzy minuty później zdobył gola. Tym samym został pierwszym piłkarzem, który w tej edycji Pucharu Polski strzelił bramkę Lechowi.
W ostatnim czasie Adrian Paluchowski dostaje coraz więcej okazji do pokazania swoich umiejętności. Wykorzystuje on każdą szansę, jaką dostaje od trenera. Czy można spodziewać się, że na dłużej zagości w wyjściowym składzie Zagłębia Sosnowiec?
- Był to mój drugi mecz w podstawowej jedenastce, w Bełchatowie też udało mi się strzelić bramkę, z tego co mi wiadomo - prawidłową, więc szkoda, że sędzia tego nie uznał. Zobaczymy, kolejne spotkania przed nami, tak że jestem dobrej myśli - podkreślił napastnik.