To nazwisko powinien znać każdy, kto choć w niewielkim stopniu interesuje się historią polskiej piłki nożnej. Najlepszy strzelec naszej ligi w sezonie 1976/77, dwukrotny zdobywca Pucharu Polski z drużyną Zagłębia Sosnowiec, wreszcie 23-krotny reprezentant Polski i uczestnik Mistrzostw Świata w Argentynie. Takim piłkarzem był Włodzimierz Mazur. A jakim był człowiekiem? - Niezastąpiony przyjaciel. Człowiek, który nikomu nie odmówił pomocy. Szanowali go kibice, koledzy z drużyny, ale też boiskowi rywale - opowiada nam osoba, która jak mówi "miała szczęście" nazywać się jego przyjacielem.
Błyskotliwą karierę, której zwieńczeniem była gra we francuskim Rennes, przerwała mu kontuzja. Wrócił do Polski i został trenerem. Zmarł niespodziewanie w 1988 roku, w wieku zaledwie 36 lat, zostawiając żonę i dzieci. Sytuacja materialna rodziny Mazura nie była najlepsza, a kiedy jego żona poważnie zachorowała, stała się bardzo ciężka. Wtedy koledzy z boiska: Jerzy Lula, Krzysztof Tochel i Włodzimierz Moliszewski wpadli na pomysł zorganizowania charytatywnego turnieju, z którego całkowity dochód miał być przeznaczony na pomoc rodzinie zmarłego przyjaciela. Pierwsza edycja Halowych Mistrzostw Zagłębia w piłce nożnej imienia Włodzimierza Mazura, odbyła się 17 lutego 1996 roku…
Minęło 13 lat. Jerzy Lula pytany o to, czy pojawi się na XIV edycji turnieju, którego był współtwórcą, długo zastanawia się nad odpowiedzią. - Chyba jednak będę… przez wzgląd na pamięć Włodka - mówi w końcu. Co takiego zaszło, że charytatywna impreza budzi tak wiele, niestety negatywnych, emocji?
Zagłębie 95. Taką nazwę przybrał zespół złożony z zawodników, którzy kiedyś grali w drużynie z Sosnowca. Owo Zagłębie 95 przystąpiło do eliminacji, wygrało je i wystąpi w turnieju głównym. Problem stanowi dwóch grających tam piłkarzy. Łukasz Antczak i Daniel Treściński, bo o nich mowa, mają postawione zarzuty korupcyjne. Prokurator zarzuca im udział w ustawianiu meczów Zagłębia Sosnowiec. Klub, który walczył o uniknięcie degradacji, natychmiast rozwiązał umowę z Treścińskim (Antczak nie był już wtedy piłkarzem Zagłębia). Na niewiele się to zdało. Zagłębie kary nie uniknęło, co więcej Treściński wygrał wytoczoną swojemu byłemu pracodawcy sprawę sądową. Władze drużyny z Sosnowca musiały wypłacić mu dziesięciokrotność pensji.
Nic dziwnego, że zarząd klubu nie chciał na turnieju poświęconym wybitnemu piłkarzowi Treścińskiego i Antczaka. W ramach protestu rozważano nawet możliwość wycofania pierwszej drużyny Zagłębia. W końcu klub wysłał do sosnowieckiego podokręgu Śląskiego Związku Piłki Nożnej pytanie, czy Zagłębie 95 ma prawo startować w Memoriale. Odpowiedź była pozytywna. Lokalne władze piłkarskie wskazały na to, że już wcześniej brały w nim udział drużyny złożone z oldbojów, co więcej obecność takich zawodników jak Treściński podniesie atrakcyjność turnieju. Niewykluczone więc, że Zagłębie spotka się w finale z Zagłębiem 95. Po czyjej stronie staną wtedy kibice?
Ranga Memoriału imienia Włodzimierza Mazura z roku na rok maleje wprost proporcjonalnie do liczby widzów zasiadających na trybunach. Niewiele zabrakło, a w tym roku byłaby jeszcze niższa. Zagłębie, które jest głównym organizatorem, przeżywa poważne problemy finansowe. Klubu nie stać na opłacenie ochrony, zaproponowano więc, by tym razem nie była to impreza masowa. Pozwoliłoby to na oszczędności, ale jednocześnie mocno ograniczyło dopuszczalną liczbę widzów. W tej sytuacji pomocną dłoń wyciągnęło miasto. Władze Sosnowca obiecały, że sfinansują ochronę, udostępnią za darmo halę i zajmą się promocją. - Wobec problemów Zagłębia, zdecydowaliśmy się zapewnić te wszystkie rzeczy. Impreza ma szczytny cel i na stałe wpisała się w sportowy kalendarz naszego miasta - mówi Artur Szczepański, naczelnik Wydziału Kultury Fizycznej i Sportu w sosnowieckim UM.
Memoriałem przestał się interesować także lokalny biznes. - Dawniej sponsorzy walili drzwiami i oknami. Uczestnicy dostawali po trzy-cztery nagrody. Każdy dawał co mógł. Pamiętam, jak Adam Bernat (prezes hokejowego Zagłębia - przyp. red.) przyniósł kiedyś z domu pralkę automatyczną - wspomina Lula. Obecnie impreza nie ma sponsora. Jedynymi nagrodami, jakie dostaną drużyny, będą ufundowane przez miasto pamiątkowe puchary.
- Musimy się spotkać. Ja, Krzysiek Tochel, Włodek Moliszewski i zastanowić co dalej. Nie wiem czy jest sens ciągnięcia tego w obecnej formie. Może znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie przywrócić Memoriałowi dawną rangę święta zagłębiowskiej piłki nożnej - mówi Lula.