WP SportoweFakty: Czy jeszcze półtorej miesiąca temu spodziewał się pan takiej serii, po której Lechia będzie czwarta w tabeli?
Aleksandar Kovacević: Aż tak wielkiego marszu w górę tabeli się nie spodziewałem, jednak wciąż byłem świadomy jakości gry naszej drużyny. Mocno wierzyliśmy w to, że uda nam się najpierw wejść do czołowej ósemki, a później powalczyć o coś więcej. Ważną rolę odgrywa tutaj atmosfera w zespole. Jestem w nim od 8-9 miesięcy, ale nigdy nie było aż tak dobrze. Z takim nastawieniem możemy walczyć o europejskie puchary.
Początek rundy nie wyglądał dla pana optymistycznie. Czy teraz czuje się pan pewniakiem w jedenastce Lechii?
- Zawsze powtarzam, że to trener decyduje o tym, czy wyjdę w pierwszym składzie, czy wchodzę z ławki. Czuję, że moja pozycja w drużynie jest coraz lepsza. Zawsze będę dawał z siebie wszystko, gdy tylko trener będzie mnie potrzebował.
W ostatnim spotkaniu był pan blisko strzelenia gola z dystansu. Co trzeba poprawić w tej kwestii?
- To prawda, oddałem łącznie cztery strzały, z czego przy dwóch nie brakowało wiele. Mam nadzieję, że z Piastem będzie już na tyle blisko, że piłka wpadnie do bramki. Gdy tylko będę miał do tego sposobność, postaram się strzelić gola. Bardziej zobligowany do strzelania bramek jest Milos Krasić.
Co się zmieniło, że w ostatnim czasie częściej włącza się pan do ataku?
- Nadal czuję się defensywnym pomocnikiem i mam ważne role z tyłu. Kiedy jednak cofają się Milos Krasić i Sebastian Mila, mam przestrzeń by pójść do przodu. Dzięki temu mam więcej szans na strzelenie gola. Już wcześniej jako zawodnik Crvenej Zvezdy Belgrad miałem swoje zadania w ofensywie, więc nie robi mi to wielkiej różnicy. Jestem uniwersalnym piłkarzem.
Czy gra z tak kreatywnymi piłkarzami w środku pola mocno pomaga?
- Gra obok takich zawodników to dla mnie ogromna radość. Jesteśmy na boisku i zawsze cieszymy się tą grą. To również zasługa tego pierwiastka kreatywności, jaki mają chłopaki w sobie. Na każde spotkanie wychodzimy się na boisko po to, by cieszyć się grą. Moi koledzy to bardzo dobrzy piłkarze i wielcy profesjonaliści.
Czy wolałby pan grać w niedzielę z takim Piastem jaki grał jesienią i miał serię zwycięstw, czy z obecną drużyną z Gliwic walczącą o powrót do serii zwycięstw?
- Podobna sytuacja była wtedy, gdy graliśmy u siebie z Piastem. Wówczas wygraliśmy 3:1 po dobrej grze. Teraz jedziemy do nich z zamiarem zdobycia trzech punktów. Jesteśmy w stanie je wywieźć, bo mamy świadomość jaką jakość obecnie prezentujemy. Gramy swoje i nie patrzymy na sytuację przeciwnika. Skupiamy się na naszej grze.
Czy brak Kamila Vacka to dla defensywnych piłkarzy Lechii duży atut?
- Nie ukrywam, że to dla nas bardzo dobra informacja. Kamil Vacek to koło zamachowe wszystkich akcji Piasta Gliwice. To, że dostał ostatnio czerwoną kartkę może nam pomóc. Wcześniej miałem za zadanie wyłączenie go podobnie, jak zrobiłem to w ostatnim wyjazdowym spotkaniu w Lubinie z Filipem Starzyńskim. Na pewno postaram się wykonać zadanie, które postawi przede mną trener.
Może zostać pan mistrzem Serbii biorąc pod uwagę to jak w tabeli wygląda Crvena Zvezda, w której zaczął pan sezon.
- To bardzo fajna sprawa, że mogę osiągnąć dwa sukcesy w jednym roku - zostać mistrzem Serbii i walczyć z Lechią o europejskie puchary.
Czy wyobraża sobie pan mecz w europejskich pucharach Lechia - Crvena Zvezda?
- Oczywiście, że sobie wyobrażam. Taka jest piłka nożna. Nie pozostałoby mi nic innego, jak tylko wyjść na boisko.
Więcej emocji by więc dostarczył mecz z Partizanem?
- O tak, tak - z Partizanem na pewno bym chciał zagrać.
Reprezentacja Serbii ostatnio gra słabo. Czy znalazłoby się tam dla pana miejsce?
- Mówiąc szczerze byłem już kiedyś powoływany do reprezentacji młodzieżowych. Wówczas w Czechach zdobyliśmy mistrzostwo. Na pewno nie byłoby to moje pierwsze powołanie. Na wszystko nie mam jednak wpływu i będzie tak, jak będzie.
Lechia ma ofensywny styl. Czy wie pan że pobiliście już rekord pobitych bramek strzelonych przez gdański klub w jednym sezonie?
- Ten rekord przyszedł sam z siebie. Chcemy wygrywać mecze i to jest nasz główny cel. Nie nakręcamy się specjalnie na rekordy, choć wiemy że możemy zapisać się do historii. To wszystko wychodzi z naszej woli zwycięstwa.
Czy gdy Lechia grała słabo zastanawiał się pan czy przejście do tego klubu było dobrą decyzją?
- Nie myślałem w taki sposób. Cały czas wierzyłem w to, że był to udany ruch z mojej strony. Kiedy w końcu się odblokowaliśmy i nasza gra się poprawiła, nadzieje w zespole wzrosły. Nikt się nie spodziewał tego, że będziemy walczyli o europejskie puchary. Wszyscy się nakręcamy i dodatkowo mamy wspaniałych kibiców, którzy nam pomagają. Mamy dobrą drużynę i wierzę w sukces.
Rozmawiał Michał Gałęzewski
ZOBACZ WIDEO Jacek Zieliński: Z Legią trzeba zagrać odważnie i rozważnie
{"id":"","title":""}