W Kielcach znów niedosyt. Brosz: Liga trwa dalej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Bardzo nam zależało, żeby wygrać ten mecz. Od pierwszych minut chcieliśmy narzucić swój styl gry i tempo - powiedział po kolejnym w tym sezonie remisie Korony Marcin Brosz, trener kielczan.

W tym artykule dowiesz się o:

Jego zespół w pierwszej połowie wyglądał na poukładany i co najważniejsze posiadał korzystny wynik. Do czasu. - Kluczowym i newralgicznym momentem były okolice 55. minuty. Wydawało się wtedy, że druga bramka dla nas była tylko kwestią czasu, mieliśmy bardzo dobre sytuacje. Sergiusz Prusak jednak wychodził z nich obronną ręką - komentował. To właśnie po zmianie stron spotkanie na Kolporter Arenie zyskało na atrakcyjności. - Nie dążyliśmy do tego, żeby doszło do wymiany ciosów. To zawsze jest nieprzewidywalne.

Chociaż Korona straciła bramkę, to w samej końcówce miała doskonałą okazję do zainkasowania kompletu punktów. Przy rzucie karnym nie popisał się jednak Airam Cabrera. - Mieliśmy kluczową piłkę w 88. minucie Szkoda.

ZOBACZ WIDEO - Aleksandar Prijović: To była taka Legia, jaką chcemy oglądać

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Trener Brosz bardzo spokojnie podszedł do końcowego rezultatu, który biorąc pod uwagę przebieg całej rywalizacji, nie może zadowalać Korony. - Proszę pamiętać jedno. Liga trwa dalej. Czekają nas kolejne cztery ciężkie mecze. Gramy dla kibiców i zrobimy wszystko, żeby zapunktować - zapewnił.

Jednym z wyróżniających się zawodników kielczan był Bartłomiej Pawłowski. Pomocnik nie rozegrał całego spotkania, a jego zmiennik nie dawał już takiej jakości w ofensywie. - Zmiany wniosły ożywienie, ale liczyliśmy na jeszcze więcej. Mieliśmy też kilka innych pomysłów. Ciężko jest zastąpić Bartka Pawłowskiego. Zresztą inna jest rola w zespole Bartka inna Marcina Cebuli, a inna Michała Przybyły. Każdy z nich wykonuje swoją pracę. Patrząc z góry ciężko ich ocenić, a robili dużo dla zespołu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)