Marek Wawrzynowski: Afera z racami czyli kto dał małpie brzytwę (felieton)

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Wygląda na to, że to PZPN pozwolił kibicom na wniesienie rac. Miało być pięknie i wzniośle, wyszło tak jak zwykle. Są ludzie, z którymi nie zawiera się żadnych umów.

Szkoda Zbigniewa Bońka. Puchar Polski to jedno z największych osiągnięć w jego kadencji prezesa PZPN. Poziom spotkania, organizacja, oprawa naprawdę światowa. Do pewnego momentu wszystko szło znakomicie.

Ale finał na Stadionie Narodowym zapamiętany zostanie z powodu grupki troglodytów, którzy nie byli w stanie pogodzić się z porażką drużyny. Dziesiątki rac wrzuconych na boisko, mecz przerwany na kilkanaście minut i wrażenie organizacyjnej klęski.

Mówienie o tym, że sędzia mógł przedwcześnie zakończyć mecz, jest pozbawione sensu. To by była kompromitacja całej idei Pucharu Polski. Aż takiej władzy arbiter nie ma.

ZOBACZ WIDEO 4-4-2: race na boisku podczas PP. "Lech powinien przysłać Malarzowi wagon whisky" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Z drugiej strony, być może dlatego temat za jakiś czas się skończy i "jakoś to będzie". Może i dobrze. Może trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć, ale też i wyciągnąć wnioski, zanim wyciągną je politycy i wykorzystają do swoich populistycznych gierek.

Boniek w pomeczowych wypowiedziach stwierdza, że kibice złamali umowę. Rzecznik PZPN zaznacza, że nie było zgody związku na wrzucanie rac na boisko. Ale nikt od początku do końca nie mówi tego co najważniejsze - bez zgody organizatora nie da się wnieść takiej liczby rac na stadion.

Race od początku miały być elementem wyjątkowego widowiska. Było z tym różnie. Każdy ma swoje wrażenia estetyczne. O ile oprawa kibiców Legii z galopującym kawalerzystą mogła się podobać, to ściana czarnego dymu z początku spotkania była bardziej niż absurdalna. Ale OK, sprawa gustu jest indywidualna. I to sprawa jakby drugorzędna.

Problemem jest próba udawania, że da się w pełni kontrolować emocje tłumu. Przejechał się na tym prezes Legii Bogusław Leśnodorski, który tak się umawiał z kibicami, że potem klub musiał wpłacać kolosalne kwoty na konto UEFA, zamiast np. budować akademię młodzieżową. Przejechał się na tym i Zbigniew Boniek.

Jeśli dajesz małpie brzytwę do ręki, musisz liczyć się z tym, że będzie cięła jak popadnie. Nawet jeśli będzie miała dobre zamiary. Rozczarowany i wściekły tłum to bomba, do wybuchu której wystarczy impuls. Wystarczy, że jeden idiota wrzuci racę i ludzie przestają się kontrolować. Doskonale wiedzą o tym socjologowie i marketingowcy pracujący dla partii politycznych. Co mądrzejsi wiedzą też, że próby zawładnięcia tłumem to działania na krótką metę.

Zobacz inne teksty tego autora

Komentarze (9)
avatar
Kriss1
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Właśnie - kto dał małpie brzytwę.I nie mówię tu tylko o kibolach z Poznania. 
avatar
piotruspan661
3.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Przeczytałem tytuł i pomyślałem, że Macierewicz jest w to zamieszany, ale nie...na szczęście dla piłki. 
avatar
uwertura
3.05.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Ciekaw jestem czy Prezesi i Boniek się ukarzą bo to ich wina!Dlaczego karać piłkarzy zakazem startu w PP, czy oni dali zgodę na race?Panie Boniek puknij się Pan zanim coś palniesz głupiego i za Czytaj całość
avatar
GREGIN
3.05.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Już rozprowadzenie biletów dało do zrozumienia ze nie wszystko jest ok. Teraz najlepiej zwalić winę na piłkarzy, czyli tych którzy się nie obronią i mają najmniej winy.
"Kiedyś to trzeba było
Czytaj całość
avatar
Bogusław Nowak
3.05.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Ps. Piłkarze nie powinni ponosić żadnej kary, oni już dostali za swoje, przegrywając, to boli. Winie jest kto wydał zgodę i kibice!