Dramat Bayernu! Atletico zagra w finale Ligi Mistrzów!

PAP/EPA / EPA/Daniel Karmann
PAP/EPA / EPA/Daniel Karmann

To jedna z największych sensacji! Atletico zagra w finale Ligi Mistrzów. Marzenia Roberta Lewandowskiego i kolegów z Bayernu pogrzebali Antoine Griezmann i Jan Oblak. Mecz był porywający, a piłkarze obu drużyn m.in. nie wykorzystali rzutów karnych.

W czasach piłkarskich superpotęg historia Atletico Madryt to spełnienie marzeń futbolowych romantyków. Drużyna demonicznego Diego Simeone najpierw ograła Barcelonę, a teraz Bayern. Choć nie był to triumf ładny, a raczej pełen zagrań na czas.

Minęło zaledwie 9 minut drugiej połowy i cały plan Pepa Guardioli się zawalił. Fernando Torres zagrał do Antoine Griezmanna, a Francuz w sytuacji sam na sam pokonał Manuela Neuera. W tym momencie było 1:1 i gospodarze potrzebowali do awansu dwóch bramek. W starciu z zespołem takim jak Atletico Madryt to właściwie nierealne.

Miało być inaczej. Piłkarze Bayernu Monachium rzucili się do szaleńczych ataków od pierwszych minut i gdyby ich rywalem był dowolny zespół świata, bramka padłaby po kilku minutach. Ale Atletico Madryt pokazało, że nie jest tylko kolejnym zespołem na drodze Bawarczyków do końcowego triumfu. Zawodnicy Diego Simeone to dziś chyba najlepiej zorganizowany w defensywie zespół świata. Hiszpanie paraliżowali rywali, wytrącali ich z równowagi, grali bardzo blisko przeciwnika. I nawet jeśli przewaga techniczna gospodarzy nie podlegała dyskusji, to gubiła ich nerwowość. Gdyby Thomas Mueller zagrał dokładniej do Roberta Lewandowskiego albo gdyby Polak trafił lepiej głową w piłkę, albo w końcu gdyby dobił lepiej strzał Francka Ribery'ego.

ZOBACZ WIDEO Guardiola: Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Ale zawsze brakowało centymetrów. Na bramkę gospodarze czekali aż do 31. minuty. Lewandowski przebiegł nad piłką przy rzucie wolnym, a Xabi Alonso uderzył z rzutu wolnego. Piłka po rykoszecie zmyliła Jana Oblaka i wpadła do bramki. Chwilę później Niemcy mogli prowadzić 2:0, ale Mueller nie wykorzystał rzutu karnego.

Oczywiste było, że Atletico czeka na ten jeden jedyny błąd rywali. Statystyka strzałów w pierwszej połowie (17:2 dla gospodarzy) pokazywała jednoznacznie, że szans nie będzie wiele. W 54. minucie znowu zadecydowały centymetry. Piłki nie przeciął Alaba i przejął ją Griezmann.

Zawodnicy Bayernu znowu zerwali się do ataków, ale nie były już tak dobre jak wcześniej. Lewandowski szarpał, starał się, w 69. minucie był nawet blisko strzelenia gola. Ale goście z Madrytu stworzyli niemal perfekcyjną zaporę.

Niemal, bo w 74. minucie sygnał do natarcia dał Robert Lewandowski. Alaba dośrodkował do Vidala, ten podał głową do "Lewego" a polski supersnajper z bliska strzelił do bramki - także głową. Dokładnie tak samo jak w meczu z Juventusem, gdy sytuacja wydawała się beznadziejna. Wtedy była to 73. minuta.

Bayern nagle odżył. Wszystko mógł popsuć żenujący błąd sędziego, który odgwizdał rzut karny za faul Martineza na Torresie. Zdarzenie miało miejsce niemal metr od pola karnego. Ale strzał Torresa w fantastycznym stylu wybronił Manuel Neuer.

Ale to jego vis a vis był bohaterem spotkania. Oblak w końcówce kilka razy uratował gości. Zwłaszcza w 88. minucie, gdy zareagował instynktownie na strzał Vidala z dystansu.

Końcówka spotkania to "zamek hokejowy" Atletico, gra na czas, zagrania, które na pewno nie wejdą do kanonu "fair play". Ani też do podręczników pięknej gry. W żadnym z czterech ostatnich spotkań Ligi Mistrzów piłkarze z Madrytu nie przekroczyli 30 procent posiadania piłki. Ale to oni po raz drugi w ciągu ostatnich 3 lat zagrają w finale najważniejszych klubowych rozgrywek świata. A Bayern może mówić o hiszpańskiej klątwie. W ostatnich trzech sezonach Bawarczycy odpadali w półfinałach, kolejno z Realem, Barceloną i Atletico.

Bayern Monachium  - Atletico Madryt 2:1 (1:0)
1:0 - Xabi Alonso 31'
1:1 - Antoine Griezmann 54'
2:1 - Robert Lewandowski 74'

Składy:

Bayern Monachium: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Javi Martinez, Jerome Boateng, David Alaba - Xabi Alonso, Arturo Vidal, Douglas Costa (73. Kingsley Coman), Franck Ribery - Thomas Mueller, Robert Lewandowski.

Atletico Madryt: Jan Oblak - Juanfran, Diego Godin, Jose Gimenez, Filipe Luis - Koke (90+3. Stefan Savić), Gabi, Augusto Fernandez (46. Yanick Carrasco), Saul Niguez - Antoine Griezmann (82. Thomas Partey), Fernando Torres.

Żółte kartki: Martinez - Gimenez

Sędzia: Cuneyt Çakır

Widzów: 70000

Marek Wawrzynowski

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Lech był lepszy? Chyba byli na innym meczu... (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (82)
avatar
Bellini
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Odniosłem wrażenie , że Lewandowski nie miał z kim zbytnio grać. Za dużo gwiazd w tym klubie , a za mało zgrania jako drużyna. 
Pandaaa
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jacek Malinowski
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gratuluję Hiszpanom, mają bardzo, bardzo mocną drużynę. A Bayern jest wielkim przegranym. Gdyby Müller nie kwapił się na karnego, a być może... Lewy strzelał, to Bawarczycy być może grali by w Czytaj całość
avatar
Zdzisław Szopen
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Coś niesamowitego....nasz wielki Święty idol lemingów nie "szczelił" więcej goli....to się narobiło.Musi sobie niuniek na pociechę kupić jakąś brykę za 2mln ełraczy na pociechę.Piłka nożna rzuc Czytaj całość
avatar
Mariusz Wojciechowski
4.05.2016
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Brawo! Piłka jest piękna, Niemcy won!