Piękne wiosenne słońce zagościło we Wrocławiu. Przeszło 20 stopni na termometrach i znakomite nastroje. Takich weekendów nie da się nie lubić. Do tego brakowało jeszcze solidnego poziomu ekstraklasowej piłki, który zafundować mieli piłkarze Śląska i Termaliki.
Pierwsze 45 minut mogło się podobać. Zaczęło się od uderzenia w poprzeczkę, które postraszyło gospodarzy. Z prawej strony boiska dośrodkował Martin Juhar, a Mateusz Kupczak uprzedził Piotra Celebana i zabrakło naprawdę niewiele. Gdyby padł gol winny byłby bramkarz Śląska, który zasugerował kolegom, że złapie piłkę. Głośne "moja" mogło go w tej sytuacji drogo kosztować.
Śląsk odpowiedział w najlepszy z możliwych sposobów. Kolejny raz swoje ponadprzeciętne umiejętności udowodnił Ryota Morioka. Japończyk dość niespodziewanie płasko uderzył z 22 metrów i mimo lekkiego strzału, Sebastian Nowak skapitulował. W początkowej fazie uderzenie próbował jeszcze zatrzymać Dawid Sołdecki, ale piłka przeleciała między jego nogami, co zdezorientowało bramkarza.
ZOBACZ WIDEO Rzecznik PZPN: nigdy nie było i nie będzie naszej zgody na używanie rac (źródło TVP)[color=black]
{"id":"","title":""}
[/color]
Śląsk starał się iść za ciosem, ale liczne anemiczne strzały nie miały prawa przynieść powodzenia. Z czasem do głosu doszli goście.
W 30. minucie powinno być 1:1. Tomasz Foszmańczyk poszedł na przebitkę z obrońcami Śląska i przy dużej dozie szczęścia, wybiegł sam na sam z bramkarzem. Strzału jednak nie oddał, bowiem zbyt mocno wypuścił sobie piłkę. Było czego żałować.
Druga odsłona nie odbiegała od pierwszej. Okresami przeważał Śląsk, innym razem atakowała Termalica. Jedni i drudzy mogli pokusić się o trafienia. W 51. minucie ładnie w polu karnym z piłką odwrócił się Biliński. Snajper znakomicie wypatrzył dobrze ustawionego Moriokę. Japończyk uderzył z 13 metrów, ale tym razem chybił celu.
W 62. minucie przyszło wyrównanie. Juhar dośrodkował z narożnika boiska, a tuż przed bramką Dwaliego sprytnie przytrzymał Sołdecki. Zrobił to na tyle dobrze, że Gruzin plecami skierował piłkę do własnej bramki. Obrońca domagał się odgwizdania faulu i miał w tym sporo racji. Nic jednak nie wskórał.
Tuż przed końcem los oddał Śląskowi co jego. Morioka świetnie zapoczątkował kontrę, zagrywając do Jacka Kiełba. Rezerwowy ruszył lewą stroną i mocno wstrzelił piłkę w pole karne. Jej lot niefortunnie zmienił Patryk Fryc i utrzymanie Śląska w gronie ekstraklasowiczów stało się faktem.
Śląsk Wrocław - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:1 (1:0)
1:0 - Ryota Morioka 18'
1:1 - Lasza Dwali (sam.) 62'
2:1 - Patryk Fryc (sam.) 86'
Składy:
Śląsk Wrocław: Mateusz Abramowicz - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Lasza Dwali, Tom Hateley, Marcel Gecov, Peter Grajciar (80' Jacek Kiełb), Robert Pich (89' Tomasz Hołota), Ryota Morioka, Kamil Biliński (56' Bence Mervo).
Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Sebastian Nowak - Sebastian Ziajka (46' Dawid Plizga), Pavol Stano, Dawid Sołdecki, Artem Putiwcew, Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz, Patryk Fryc, Tomasz Foszmańczyk, Martin Juhar (76' Vladislavs Gutkovskis), Stefan Nikolić (66' Wojciech Kędziora).
Żółte kartki: Zieliński, Morioka (Śląsk) oraz Kupczak, Sołdecki (Termalica).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 11 397.