Legia po fantastycznym meczu z Piastem jest już tylko krok od mistrzostwa Polski

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Magia stadionu przy Łazienkowskiej okazała się skuteczniejsza niż czary Radoslava Latala. Legia pokonała Piasta na własnym stadionie 4:0 i tytuł mistrzowski dla klubu z Warszawy jest już tylko formalnością.

To była niemal egzekucja zespołu z Gliwic przeprowadzona przez perfekcyjną momentami maszynę ze stolicy.

W takich meczach jak ten z Piastem Gliwice testuje się najlepiej jakość drużyny. Legia Warszawa grywała ostatnio w kratkę. Tym razem sprawiła, że niemal 30 tysięcy fenomenalnie dopingujących kibiców, którzy przyszli na stadion przy Łazienkowskiej, mogło zapomnieć o wszystkich gorszych momentach.

Świetnie zorganizowana defensywa i jakość indywidualna z przodu sprawiły, że tytuł mistrzowski dla zespołu Stanisława Czerczesowa powinien być formalnością.  Symbolika zobowiązuje i na stulecie klubu drużyna jest bliska dubletu.

Po wymęczonym meczu o Puchar Polski, gdzie Legia i Lech zademonstrowały antyfutbol, teraz zobaczyliśmy pokaz szybkiej, momentami ultraofensywnej piłki.
Na pewno spora w tym zasługa gości.

Piast od początku rzucił się do ataku, bo jak mówią gliwiczanie, ich zespół inaczej grać nie potrafi. Magik z Ołomuńca, Radoslav Latal, zamieszał w składzie, jak to ma w zwyczaju i musiał wprowadzić rywali w konsternację. Ustrzelenie wyjściowej jedenastki drużyny z Gliwic było niewiele łatwiejsze niż trafienie szóstki w toto lotka.

Ale w ostatecznym rozrachunku niewiele to dało. Jest już właściwie przesądzone, że "polskie Leicester City" marzenia o tytule musi prawdopodobnie odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Legia przez pierwsze kilkanaście minut szukała odpowiedzi na ataki Piasta. Kilku zawodników mogło pokazać swoje "walory defensywne". Michał Pazdan i Igor Lewczuk interweniowali ze sporą ofiarnością, a agresywnie grał nawet Kasper Hamalainen, który w związku z kontuzją Aleksandara Prijovicia w końcu dostał prawdziwą szansę. I w 23.minucie w końcu stworzył zagrożenie pod bramką rywali, ale jego strzał z dystansu obronił Jakub Szmatuła.

Legia powoli opanowała sytuację. Z czasem indywidualne umiejętności piłkarzy z Warszawy zaczęły przeważać nad świetną organizacją gry i polotem gości. W końcu po stałym fragmencie gry i dośrodkowaniu Guilherme do piłki dopadli Jędrzejczyk z Lewczukiem. Pierwszy zatrzymał piłkę i oddał strzał, a drugi przedłużył lot piłki i wbił ją z bliska do bramki Piasta.

Zespół z Gliwic, najskuteczniejszy w tym sezonie w lidze w zdobywaniu goli ze stałych fragmentów gry, poległ od własnej broni.

Legia jeszcze przed przerwą postanowiła zminimalizować ryzyko i dzięki trafieniu Guilherme podwyższyła na 2:0. Atak wyprowadził Hamalainen, który dawał co chwila do zrozumienia Czerczesowowi, że ten zrobił słusznie, że mu zaufał.

Na początku drugiej połowy "Hama" próbował szczęścia dwa razy, ale jego strzały z dystansu dwukrotnie bronił Szmatuła. Fin, skoro nie mógł z daleka, strzelił z metra do pustej bramki. Nemanja Nikolić zagrał na skrzydło do Michała Kucharczyka, pomocnik Legii zagrał do Hamalainena, a ten podwyższył na 3:0.

Piast stracił wszelkie atuty. Legia odebrała mu nawet polot i fantazję. Przejęła je i zrobiła z nich zabójczy użytek. Przy sporym udziale znakomitego Hamalainena.

Przy kolejnej bramce znowu dał pokaz umiejętności. To on posłał znakomitą prostopadłą piłkę do Guilherme. Brazylijczyk był faulowany w polu karnym, a "jedenastkę" na czwartą bramkę zamienił Nikolić.

Gdyby "Niko" nie zabawił się kilka minut później i strzelił z bliska w banalnie prostej sytuacji, Fin miałby udział przy piątej bramce.

Piast na tronie nie zasiądzie, szanse ma już tylko teoretyczne, ale swój wielki sukces i tak odniósł. Po raz drugi w ciągu trzech lat awansował do europejskich pucharów. Już raz się na tym sparzył, ale nie znaczy to, że odpuści. Miasto, jako główny udziałowiec klubu, chce rywalizować z klubami z innych krajów i nie patrzy na cenę.

Legia Warszawa - Piast Gliwice  4:0 (2:0)

1:0 Lewczuk 28'
2:0 Guilherme 45'
3:0 Hamalainen 54'
4:0 Nikolić 70' z karnego

Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Ariel Borysiuk, Tomasz Jodłowiec (77. Stojan Vranjes) - Guilherme (73. Michaił Aleksandrow) , Kasper Hamalainen, Michał Kucharczyk (81. Michał Masłowski) - Nemanja Nikolić.

Piast: Jakub Szmatuła - Bartosz Szeliga, Uros Korun, Hebert, Patrik Mraz - Mateusz Mak (73. Gerard Badia), Marcin Pietrowski, Kamil Vacek (79. Igor Sapała), Martin Bukata - Sasa Zivec, Martin Nespor

Żółte kartki: Kamil Vacek, Igor Sapała (Piast)

Sędziował: Szymon Marciniak

Widzów: 29 245

Marek Wawrzynowski

Źródło artykułu: