Wspaniały gest Anderlechtu wobec Marcina Wasilewskiego (wideo)

W sobotę Marcin Wasilewski świętował na King Power Stadium zdobycie mistrzostwa Anglii, a w niedzielę zjawił się w Belgii i został uhonorowany przez Anderlecht, którego barw bronił w latach 2007-2013.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
PAP/EPA

W sobotę Marcin Wasilewski wystąpił od pierwszej minuty w meczu 37. kolejki Premier League z Evertonem (3:1), po którym na King Power Stadium odbyła się wielka feta z okazji zdobycia mistrzostwa Anglii przez Leicester City.

W niedzielę "Wasyl" nie regenerował sił po nieprzespanej nocy, lecz udał się w podróż do Belgii i o godz. 14:30 zameldował się na Constant Vanden Stock Stadium pod Brukselą. Przed pierwszym gwizdkiem w meczu Anderlecht - Oostende Wasilewski wyszedł na środek boiska, by belgijski klub mógł uhonorować go za wywalczenie tytułu mistrza Anglii.

60-krotny reprezentant Polski otrzymał koszulkę Fiołków z numerem "27" i swoim pseudonimem, a fani 33-krotnych mistrzów Belgii zgotowali mu owację na stojąco.

Zobacz, jak Anderlecht uhonorował Marcina Wasilewskiego:

Wasilewski był zawodnikiem Anderlechtu w latach 2007-2013. Rozegrał dla tego klubu 185 spotkań, w których zdobył 22 bramki. Sięgnął z Fiołkami po cztery mistrzostwa kraju, trzy Superpuchary i jeden Puchar Belgii.

36-latek był idolem kibiców Anderlechtu niemal od samego początku pobytu w Belgii, ale w sierpniu 2009 roku stał się jedną z legend klubu. W wyniku starcia z Axelem Witselem doznał koszmarnej kontuzji. Choć jego prawa noga była zmasakrowana na każdy możliwy sposób - doszło do złamań otwartych kości, uszkodzeń więzadeł w kolanie i stawie skokowym - i Polak musiał poddać się sześciu operacjom, wrócił na boisko w ekspresowym tempie, bo już 8 maja 2010 roku. Występ w spotkaniu z Sint Truidense VV był jednak tylko symboliczny i tak naprawdę do pełnej sprawności Wasilewski wrócił dopiero w listopadzie 2010 roku.

Od bestialskiego ataku Witsela kibice Fiołków za każdym razem, gdy na zegarze wybijała 27. minuta, przerywali doping, skandując "Wasyl!, Wasyl!". Dlaczego akurat w 27. minucie? Bo 60-krotny reprezentant Polski grał dla ich klubu z numerem "27". Gdy latem 2013 roku Wasilewski opuścił Anderlecht i tradycja zaczęła wygasać, władze klubu zaapelowały do kibiców, by nie zapominali o "Czołgu" i w dalszym ciągu poświęcali 27. minutę wychowankowi krakowskiego Hutnika.

ZOBACZ WIDEO Pierwszy raz Leicester. Co wiemy o nowym mistrzu? (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×