Po 35. kolejce Piast Gliwice wciąż miał szanse na mistrzowski tytuł, ale gliwiczanie musieli liczyć na wpadki Legii Warszawa i sami odnieść dwa zwycięstwa.
Natomiast już w środę zespół ze stolicy mógł świętować mistrzostwo Polski, a Piast wówczas byłby pewny wicemistrzostwa Polski - największego sukcesu w historii śląskiego klubu. Sport bywa jednak nieprzewidywalny i przed spotkaniem nie warto rozdawać medali. Piast swoje zadanie spełnił, a Legia po kiepskim meczu musiała uznać wyższość Lechii Gdańsk (przegrała 0:2).
Piast w ostatnim spotkaniu (właśnie 35. kolejce) przegrał 0:4 w Warszawie, ale piłkarze gliwickiego klubu wciąż wierzyli w korzystne dla siebie rozstrzygnięcia. W starciu z Ruchem Chorzów gliwiczanie byli o klasę lepsi od rywali, a swoją dominację potwierdzili już w pierwszej połowie. Goście dobrze spisywali się w ofensywie, wykorzystywali błędy obrońców Niebieskich i często zagrażali bramce Ruchu.
Jednak między słupkami świetnie spisywał się Wojciech Skaba, zastępujący w składzie Ruchu Matusa Putnocky'ego. Skaba bronił w sytuacjach, które wydawały się beznadziejne. Golkiper Ruchu w pierwszej połowie musiał jednak raz wyciągać piłkę z bramki. Radosław Murawski ofiarnie walczył o piłkę i odegrał ją do Martina Nespora, a ten w sytuacji sam na sam dostrzegł niepilnowanego Josipa Barisicia, który skierował piłkę do pustej bramki. Murawski akcję tę okupił urazem barku.
ZOBACZ WIDEO Jakub Kwiatkowski: Arłamów? Wszystko tu robi kolosalne wrażenie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy świetną okazję miał Mariusz Stępiński. Strzał głową napastnika Ruchu został fenomenalnie zatrzymany przez Jakuba Szmatułę. Był to jednocześnie ostatni kontakt z piłką Stępińskiego, który w przerwie został zmieniony przez Michała Efira. U napastnika Niebieskich podejrzewano wstrząśnienie mózgu. To efekt zderzenia z Patrykiem Lipskim.
Do Chorzowa dochodziły informacje ze stadionu w Gdańsku, gdzie Lechia prowadziła z Legią. Gliwiczanie za wszelką cenę chcieli podwyższyć, ale na początku drugiej części gry to chorzowianie byli groźniejsi. W 54. minucie do wyrównania mógł doprowadzić niepilnowany w polu karnym Łukasz Surma, ale doświadczony zawodnik minimalnie spudłował. Kilka chwil później sytuacje zmarnował Łukasz Moneta.
Druga połowa długo rozczarowywała kibiców zgromadzonych na trybunach. Gliwiczanom brakowało kreatywności i dokładności. Piast szukał szans prostymi sposobami, najczęściej dogrywaniem długiej piłki w kierunku Nespora, lecz nie przynosiło to oczekiwanego efektu i to Ruch przejął inicjatywę. Gospodarze jednak też byli bezradni w swoich ofensywnych poczynaniach. Piast cofnął się i kontratakował.
Gliwiczanie dopięli swego w 84. minucie. Wówczas piłkę na własnej połowie stracił Efir, futbolówkę przejął Marcin Pietrowski, który odegrał do Nespora, a ten w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Skabę. Dla gracza Piasta był to 11. gol w tym sezonie. 5 minut później Nespor zaliczył drugą asystę w tym spotkaniu. Tym razem obsłużył podaniem Bartosza Szeligę, a ten strzałem z ostrego kąta zdobył trzeciego gola dla gliwickiego zespołu.
Losy mistrzostwa Polski rozstrzygną się w ostatniej kolejce. W niedzielę Piast u siebie zmierzy się z Zagłębiem Lubin, a Legia Warszawa na swoim stadionie walczyć będzie z Pogonią Szczecin.
Ruch Chorzów - Piast Gliwice 0:3 (0:1)
0:1 - Josip Barisić 34'
0:2 - Martin Nespor 84'
0:3 - Bartosz Szeliga 89'
Składy:
Ruch Chorzów: Wojciech Skaba - Marek Szyndrowski, Mateusz Cichocki, Rafał Grodzicki, Martin Konczkowski - Patryk Lipski, Łukasz Hanzel, Łukasz Surma (77' Artur Lenartowski), Tomasz Podgórski (67' Przemysław Bargiel) - Łukasz Moneta - Mariusz Stępiński (46' Michał Efir).
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Tomasz Mokwa, Uros Korun, Hebert, Marcin Pietrowski - Radosław Murawski (55' Igor Sapała), Sasa Zivec (86' Gerard Badia), Martin Bukata, Martin Nespor - Paweł Moskwik - Josip Barisić (59' Bartosz Szeliga).
Żółta kartka: Paweł Moskwik (Piast Gliwice).
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).
Widzów: 7 403.