Grzegorz Sandomierski: Lechia Gdańsk wskoczyła na falę

Cracovia nie wywalczyła przepustek do Ligi Europy w Szczecinie, gdzie przegrała 2:3 z Pogonią. - O puchary zagramy więc z Lechią i nie pozostaje nic innego jak walczyć do końca sezonu - zapowiada Grzegorz Sandomierski.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
PAP/Jacek Bednarczyk / PAP/Jacek Bednarczyk

Pogoń Szczecin mocno pomieszała szyki Cracovii, choć miała tylko iskrę nadziei na awans do Ligi Europy. Trener Czesław Michniewicz zmotywował podopiecznych, a ci nie tylko zmontowali składne ataki, ale na dodatek zamienili je w trzy gole, co zdarzało im się rzadko w rundzie wiosennej.

- Nie spodziewaliśmy się spacerku w Szczecinie, a trudnego meczu. Pogoń będzie walczyć do końca o jak najwyższe miejsce w Ekstraklasie. Poza tym chciała nas pokonać pierwszy raz w sezonie. Niestety udało jej się to zrobić. Znamy wartość naszych rywali i nie patrzymy na ich miejsce w tabeli - przekonuje Grzegorz Sandomierski, bramkarz Cracovii.

Na boisku działo się dużo. Pogoń wychodziła na prowadzenie trzy razy. Cracovia potrafiła dwukrotnie odpowiedzieć i doprowadzić do remisu. Niewiele było szachów w środku pola, a sporo strzałów na obie bramki.

ZOBACZ WIDEO Czesław Michniewicz: zwycięstwo z Cracovią boli i cieszy (źródło TVP)

- Pierwszą połowę przespaliśmy podobnie jak poprzednio w Szczecinie. Pogoń miała więcej sytuacji podbramkowych. Później mogło wydarzyć się wszystko. Dwa razy dochodziliśmy do przeciwnika i faktycznie mecz mógł się podobać kibicom. Punkty zostały ostatecznie w Szczecinie, a my musieliśmy przełknąć zły wynik - ubolewał golkiper.

Decydującego o zwycięstwie Pogoni gola zdobył Łukasz Zwoliński w 82. minucie. Pod jego nogi spadła piłka, którą odbił Sandomierski po strzale Adama Frączczaka.

- Na początku myśleliśmy, że był spalony, ale nawet nie protestowałem za mocno. Wolę w takich sytuacjach pomyśleć, co mogę poprawić, zamiast szukać pomocy u sędziów. Zwoliński przyczaił się za moimi plecami, jego bramka została uznana. Szkoda, bo popychaliśmy się do przodu i rozbudzaliśmy w sobie nadzieję na dobry wynik, a później sami ją zgasiliśmy - porównał Sandomierski.

Cracovia nie zapewniła sobie przepustek do europejskich pucharów w Szczecinie. Pozostanie w kwartecie najlepszych drużyn Ekstraklasy, jeżeli nie przegra z Lechią Gdańsk u siebie. W sezonie zasadniczym krakowianie pokonali rywala z Trójmiasta dwa razy i nie stracili nawet gola.

- Teraz Lechia wskoczyła na falę, ponieważ wygrywa ważne i trudne mecze. Nie ma zresztą łatwych pojedynków w grupie mistrzowskiej. Każdy walczy o coś dla siebie. Pokazaliśmy w tym sezonie, że potrafimy grać skutecznie i zamierzamy to potwierdzić w niedzielę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×