Arka Gdynia zabawiła się po awansie. Wypunktowała Stomil Olsztyn w 9 minut

Piłkarze Arki Gdynia zwyciężyli 4:0 ze Stomilem Olsztyn i pozostają liderami w I lidze. Trzy gole dla żółto-niebieskich padły między 55. a 64. minutą meczu, a dzieło zniszczenia zwieńczyli w doliczonym czasie.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
WP SportoweFakty / Michał Domnik

Arka Gdynia świętowała awans do Ekstraklasy w nocy z wtorku na środę. Już po południu Grzegorz Niciński przeprowadził trening swojego zespołu, by przygotować go do meczu ze Stomilem Olsztyn. Nie zdecydował się na wiele zmian w składzie. Dał szansę Gastonowi Sangoyowi i było widać, że komu jak komu, ale Argentyńczykowi nie brakowało energii.

Transfer Sangoya do Arki był hitem okienka na zapleczu Ekstraklasy. Napastnik nie podbił jednak ligi, tylko trzy razy był w jedenastce i do piątku nie zdobył gola. W pojedynku ze Stomilem strzelał w każdej sytuacji. Brakowało przede wszystkim precyzji tak jemu, jak innym Arkowcom. Dobrą sytuację podbramkową miał również Marcus Vinicius da Silva, który strzelił niecelnie z linii pola karnego.

W pierwszej części Stomil nie dał się zdominować. Najlepsza akcja zespołu Jabłońskiego została przeprowadzona w 25. minucie. Tsubasa Nishi wybiegł w tempo do podania prostopadłego i miał przed sobą tylko Konrada Jałochę. Ominął golkipera, ale zarazem bramkę, więc nie zmienił wyniku.

ZOBACZ WIDEO Marcin Żewłakow: jeżeli Nawałka ma do kogoś słabość, to do Mączyńskiego (źródło TVP)

Druga połowa rozpoczęła się od ataku przyszłego beniaminka Ekstraklasy. Yannick Kakoko huknął z dystansu, a Sangoy nie ukarał Grzegorza Lecha za zbyt delikatne podanie do własnego bramkarza. To było ostatnie ostrzeżenie dla Stomilu i zapowiedź tego, co wydarzyło się między 55. a 57. minutą meczu. Właśnie Sangoy i Kakoko wyprowadzili Arkę na prowadzenie 2:0.

Argentyńczyk przełamał impas strzelecki w sytuacji sam na sam ze Skibą po dość przypadkowym podaniu Kakoko. Po chwili Niemiec sam zdobył gola. Huknął atomowo prostym podbiciem w narożnik bramki, a piłka spadła pod jego nogi po dośrodkowaniu z bocznego sektora. To był nokdaun, który zafundowała gospodarzom Arka.

Stomil próbował jeszcze wstać na nogi, ale dostał trzeci cios w 64. minucie. Marcus Vinicius da Silva strzelił na 0:3 po wygraniu przebitki i rajdzie w pole karne. W tym momencie trener Niciński mógł już ściągnąć swoje gwiazdy w boiska. Nikt nie mógł odebrać gdynianom zwycięstwa w Olsztynie.

Dzięki kompletowi punktów Arka pozostaje na szczycie tabeli. Na wschodzie Polski zagrała swobodnie i udowodniła swoją wyższość czterema golami. Tego ostatniego zdobył w doliczonym czasie Rafał Siemaszko po podaniu najlepszego na boisku Sangoya. Stomil nie wygrał nawet raz w rundzie wiosennej. Mina trenera Jabłońskiego po ostatnim gwizdku wyrażała wszystkie złe emocje.

Stomil Olsztyn - Arka Gdynia 0:4 (0:0)
0:1 - Gaston Sangoy 55'
0:2 - Yannick Kakoko 57'
0:3 - Marcus Vinicius da Silva 64'
0:4 - Rafał Siemaszko 90+2'

Składy:

Stomil: Piotr Skiba - Janusz Bucholc, Piotr Klepczarek, Rafał Remisz, Tomasz Wełna - Paweł Głowacki, Grzegorz Lech (68' Rafał Śledź) - Bartosz Bartkowski, Tsubasa Nishi (83' Karol Żwir), Piotr Głowacki - Paweł Łukasik (63' Michał Trzeciakiewicz).

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Alan Fialho, Marcin Warcholak - Yannick Kakoko (77' Rashid Yussuff), Antoni Łukasiewicz - Marcus Vinicius da Silva (67' Miroslav Bożik), Mateusz Szwoch (71' Rafał Siemaszko), Dariusz Formella - Gaston Sangoy.

Żółte kartki: Paweł Głowacki (Stomil) oraz Łukasiewicz (Arka).

Sędzia: Konrad Kiełczewski (Białystok).


Czy Arka Gdynia nie przegra meczu do końca sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×