Awantura na konferencji po meczu w Niecieczy: Myśli pan, że ktoś wyrzuca kogoś bezpodstawnie?

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

W meczu 37. kolejki Ekstraklasy Górnik Zabrze zremisował na wyjeździe z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza 1:1 i spadł do I ligi. Jedno z pytań na pomeczowej konferencji mocno rozsierdziło trenera Jana Żurka.

Początkowo konferencja prasowa po meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Górnik Zabrze przebiegała w spokojnym i smutnym nastroju. Trener Jan Żurek nie mógł się pogodzić ze spadkiem prowadzonego przez siebie klubu. Remis w Niecieczy nic nie dawał Górnikowi Zabrze. Do utrzymania zabrakło jednego gola.

- Bardzo ciężko było mi przyjść na konferencję. Wierzyłem w to, że ta szansa, która istniała przed Górnikiem, będzie wykorzystana. Do przerwy prowadziliśmy 1:0, ostatnio mieliśmy problem, by strzelać bramki. Po błędzie przy stałym fragmencie gry popełniliśmy błąd i straciliśmy gola, jak się okazało był to decydujący gol o tym, że Górnika nie będzie w Ekstraklasie w następnym sezonie. Przyjdzie czas na zastanowienie się dlaczego? Czuję się bardzo rozgoryczony, bo to jest też mój klub, ale jednak mamy smutny dzień - powiedział Żurek.

Po stracie bramki gra Górnika posypała się niczym domek z kart. - Wyszliśmy tak samo na drugą połowę, tak samo staraliśmy się atakować. Straciliśmy gola i to zmieniło drużynę. Wkradły się nerwy, było dużo prostych, długich piłek. Nie było cierpliwości, była panika, bo mieliśmy remis, który nam nic nie dawał. Graliśmy prosto, źle i nieskutecznie. Te wrzutki nic nam nie dawały. Mieliśmy piłkę meczową, Gergel powinien ją wykorzystać - tłumaczył Żurek.

ZOBACZ WIDEO Trener Górnika Łęczna: Dziękuję zawodnikom za walkę i wiarę (Źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Jedno z pytań rozsierdziło jednak szkoleniowca Górnika. "Powtórzył pan dzisiaj po raz kolejny 'dlaczego, dlaczego, dlaczego'. To powinien między innymi pan wiedzieć, zarząd i wszyscy po kolei. Do meczu z Koroną wszystko w miarę się układało, punkty ciułane były. Zaryzykował pan Gergelem jako wysuniętym napastnikiem, który nigdy do tego nie miał predyspozycji. Mało tego, grał słabo, w dzisiejszym meczu to powtórzył i został na boisku. Dlaczego pan postąpił w ten sposób i to pan jest odpowiedzialny. Pan się nie czuję i pan pyta dlaczego?" - padło pytanie z sali.

- Przepraszam bardzo, proszę pana, ja ani jednego zawodnika nie ściągałem do Górnika, nie wiem czy pan o tym wie - zaczął odpowiadać spokojny Żurek. "Ale wyrzucił pan Madeja" - odpowiedziała osoba z sali. I właśnie ta odpowiedź sprawiła, że trenerowi Górnika puściły nerwy. - Aha, to panu chodzi o Madeja, tak? A czy pan go zna jako człowieka? Przepraszam pana bardzo, czy pan go zna? Myśli pan, że ktoś wyrzuca kogoś bezpodstawnie? Niech pan nie rzuca oskarżeń jeżeli pan nie wie dlaczego. Jeszcze raz panu mówię, ja żadnego zawodnika tu nie ściągałem. To jest mój klub i ja chciałem pomóc Górnikowi. Jest grupa jaka jest, dawałem każdemu szansę - wybuchł Żurek. - Pan by to zrobił lepiej, tak myślałem - dodał trener.

Po zakończeniu meczu doszło również do spięcia pomiędzy drużyną i kibicami, którzy licznie stawili się w Niecieczy. - Wszyscy wychowaliśmy się jako kibice, bo ktoś nas wziął na mecz. Miłość ma różne oblicza. Musimy się wszyscy sporo uczyć. Emocje w Górniku są bardzo duże i nie będę tego komentował - stwierdził Żurek.

Źródło artykułu: