Młody trener Widzewa podbija IV ligę. Awans legendarnego klubu coraz bliżej!

Materiały prasowe / Kamila Matusiak / laczynaswidzew.pl
Materiały prasowe / Kamila Matusiak / laczynaswidzew.pl

Po burzy, która w 2015 roku przetoczyła się nad Widzewem, jeden z najbardziej zasłużonych polskich klubów wznowił działalność i grę na piątym poziomie rozgrywkowym. Odbudowa idzie jednak coraz sprawniej.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zeszłorocznych zawirowaniach i bolesnych porażkach na polu sportowym (spadek z I ligi) i organizacyjnym (ogłoszenie upadłości) przyszłość czterokrotnego mistrza Polski długo stała pod znakiem zapytania. Choć chętni do odbudowy utytułowanego klubu, ostatniego przedstawiciela Polski w fazie grupowej Ligi Mistrzów, znaleźli się szybko i równie błyskawicznie wzięli się do intensywnej pracy, to jednak tworząc w miesiąc nowe stowarzyszenie (zaplecze organizacyjne i drużynę) i niemal z marszu przystępując do gry trudno było przewidzieć efekty.

Runda jesienna sezonu 2015/2016 nie okazała się zbyt udana. Choć Widzew Łódź zimował na niezłym czwartym miejscu w tabeli, wiadomym było, że potrzebna jest większa piłkarska jakość, zwłaszcza że strata czerwono-biało-czerwonych do lidera wynosiła 9 punktów, a awans gwarantuje tylko wygranie ligi. Przebudowę zespołu rozpoczęto już w trakcie trwania zmagań ligowych w 2015 roku, kiedy do dymisji podał się trener Witold Obarek - człowiek z wieloletnim doświadczeniem z niższych lig (w swojej biografii wspominał o nim Igor Sypniewski) i widzewskim sercem.

Jego miejsce zajął, ku zaskoczeniu całego widzewskiego środowiska, zupełnie nieznany w Łodzi, ledwie 27-letni Marcin Płuska. Młodego szkoleniowca trudno jednak uznać było za debiutanta. Do Widzewa przyszedł z czwartoligowej Bzury Chodaków, ale wcześniej pracował już w Legionovii Legionowo (jako drugi trener pomógł w awansie do II ligi) i Polonii Warszawa (opiekował się młodzieżą). Na Mazowszu nie był więc osobą anonimową. Początki w mieście włókniarzy miał jednak trudne i z niecierpliwością czekał do zimy, by móc zacząć pracę od podstaw i zbudować zespół swój, od początku do końca.

ZOBACZ WIDEO Trener Górnika Łęczna: Dziękuję zawodnikom za walkę i wiarę (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Bardzo dużo dało mi poznanie pana trenera Oresta Lenczyka. Miałem przyjemność być na obozie w Spale, podczas którego Śląsk był w fazie przygotowania ogólnego. Trener Lenczyk poświęcał mi swój czas po treningach i tłumaczył bardzo dużo rzeczy, przede wszystkim w kontekście przygotowania motorycznego. To głównie na tym doświadczeniu i na filozofii profesora Jastrzębskiego, opieram swoje plany odnośnie przygotowywania zespołu. Przemawia do mnie ich podejście, uważam je za słuszną koncepcję, zwłaszcza że fizyka jest bardzo istotnym elementem w pracy z drużyną. Doszły do tego moje przemyślenia i tak powstał autorski plan, który teraz daje w Widzewie efekt - tłumaczył w rozmowie z oficjalną stroną Widzewa Płuska.

O tym że młody, posiadający już licencję UEFA A, trener pragnie się rozwijać i szuka ciągle nowych inspiracji świadczą staże u Radoslava Latala w Piaście Gliwice, ale też w Lechii Gdańsk czy niemieckim Hannoverze. Jego praca w Łodzi szybko zaczęła przynosić efekty. Sprowadzenie zimą 15 nowych piłkarzy, ale także odpowiednie przygotowanie taktyczne i fizyczne zespołu sprawiły, że po dziesięciu wiosennych meczach RTS odrobił całą stratę z nawiązką i rozsiadł się wygodnie w fotelu lidera. Wyjazdowe zwycięstwo 5:0 w miniony weekend ze Stalą Głowno i remisy największych rywali sprawiły, że ten sam Widzew, który zimą tracił 9 punktów do lidera, teraz ma już 4 oczka przewagi nad drugim zespołem w stawce (na 8 kolejek przed końcem sezonu).

- Bardzo mocno pracowaliśmy zimą. Spotkaliśmy się na zajęciach 7 stycznia, ale zawodnicy zaczęli działać już w grudniu. Dostali z wyprzedzeniem rozpiski indywidualne. Wszyscy wykonali odpowiednią pracę w okresie przejściowym, przed rozpoczęciem przygotowań. Dzięki temu mogliśmy wystartować z wyższego pułapu. Później pracowaliśmy bardzo intensywnie, ale przy tym podręcznikowo, zgodnie z naukowymi zaleceniami, nad siłą. Zawodnicy wybiegali wytrzymałość w meczach kontrolnych, ale też w standardowych ćwiczeniach, opartych chociażby na interwałach. Dzięki temu mój zespół dobrze czuje się w każdym momencie spotkania. Im bliżej końca meczu tym bardziej rywale przygasają, a my dalej biegamy na tym samym poziomie - zdradził przepis na sukces trener Widzewa.

W 11 tegorocznych meczach RTS strzelił już rywalom 35 goli (przy 27 zdobytych w 19 występach jesienią), stracił tylko dwa i wywalczył komplet 33 punktów. Łodzianie grają przede wszystkim mądrze, a taktyka dobierana jest do każdego rywala osobno, choć z nastawieniem na własną grę i odpowiednie wykorzystanie atutów, jakimi dysponuje zespół. Najczęstszym scenariuszem w tym roku jest strzelenie przez Widzew jednej bramki do przerwy i dokańczanie dzieła zniszczenia po zmianie stron, w czym udział często biorą zawodnicy rezerwowi, których rolę zawsze podkreśla sam Płuska.

- Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu jesteśmy w stanie wytrzymać cały mecz na dobrym poziomie. Mądrość zespołu czy też regulacja tempa gry zależy w każdym meczu od nas, bo to my kreujemy wydarzenia na boisku. Dyscyplina taktyczna i realizacja indywidualnych założeń są również bardzo ważne. Czasami atakujemy przeciwnika bardzo wysoko, innym razem nie pozwalamy grać z 5 metra, a niekiedy celowo wpuszczamy przeciwnika na własną połowę, aby wyciągnąć linię obrony jak najwyżej i zdobyć bramkę po szybkim ataku - tłumaczył cytowany przez www.laczynaswidzew.pl trener.

Choć nikt w Łodzi nie chce pompować balonu oczekiwań, wszyscy wierzą, że klub jest na prostej drodze do III ligi. Awans w tym sezonie jest niezwykle istotny, chociażby w kontekście oddania pod koniec roku do użytku nowego stadionu Widzewa. Cała piłkarska Polska zdaje sobie zresztą sprawę, że miejsce takiej marki jest Ekstraklasie i powrót do elity to tylko kwestia czasu. Czy będzie w stanie dokonać tego Marcin Płuska? Warto przypomnieć, że jeden z twórców "Wielkiego Widzewa", trener Jacek Machciński, pierwszy tytuł mistrzowski w historii klubu zdobył mając 33 lata. Obecny szkoleniowiec klubu z Łodzi wciąż może ten wynik wyrównać...

Źródło artykułu: