Rafał Gikiewicz znów namieszał w 2. Bundeslidze. Przeniesie się poziom wyżej?

Newspix / EXPA/Newspix.pl
Newspix / EXPA/Newspix.pl

Na zapleczu Bundesligi najlepszym Polakiem znów okazał się Rafał Gikiewicz. Wiele wskazuje na to, że polski bramkarz zostanie nagrodzony za kolejny fantastyczny sezon. Zainteresowanie nim wyraża klub niemieckiej ekstraklasy.

Bramkarz Eintrachtu Brunszwik w Dolnej Saksonii urósł do miana gwiazdy. Lokalna społeczność uwielbia go za sposób bycia i umiejętności. "Giki" błyskawicznie zaczął uczyć się języka, uczestniczy w wielu wydarzeniach klubowych, a co najważniejsze - na boisku jest znakomity. Zachował czyste konto aż 12 razy. To trzy mecze więcej na zero z tyłu niż rok wcześniej.

Gikiewicz wpuścił tylko 36 bramek, przyczyniając się do całkiem dobrego wyniku defensywy zespołu. Eintracht stracił 38 goli, a lepsze pod tym względem były tylko RB Lipsk (32) oraz Karlsruher SC (37). Mimo to podopieczni Torstena Lieberknechta nie spełnili oczekiwań i nie wrócili do Bundesligi. Możliwe, że prędzej zagra tam nasz rodak. Transferem mocno zainteresowany jest Werder Brema.

- Jestem krytyczny wobec siebie. Dużo osób mówi, że aż za bardzo. Cały czas uważam, że mogłoby być lepiej, choć zrobiłem postęp - mówi nam Gikiewicz. - Stałem się bramkarzem lepszym pod każdym względem. Przychodząc do Niemiec, dałem sobie dwa lata, by wywalczyć miejsce w bramce Eintrachtu i zrobić z nim awans. Potem miałem się zastanowić, co dalej. Mam jeszcze rok kontraktu i może uda mi się osiągnąć cel za trzecim razem? Zainteresowanie ze strony Werderu mi schlebia, ten klub to wielka marka. Bundesliga zawsze była moim marzeniem, ale na razie nie ma konkretów - przyznaje.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Legia straci swoje gwiazdy przed batalią o Ligę Mistrzów? "Nikolić i Hlousek mogą odejść"

W drużynie z nim występuje Adam Matuszczyk, którego poziom wyżej nie chciano. Działacze 1.FC Koeln uznali, że Matuszczyk jest zwyczajnie zbyt wolny. Poszedł do Brunszwiku i gra regularnie. Zaliczył kilka lepszych spotkań, miał też gorsze momenty ale wstydu nie przynosi. Średnia not w magazynie "Kicker" to 3,62.

ZawodnikKlubLiczba meczówRozegrane minutyGoleAsysty
Piotr Ćwielong VfL Bochum 3 22 0 0
Rafał Gikiewicz Eintracht Brunszwik 33 2970 0 0
Mateusz Klich 1.FC Kaiserslautern 16 1035 3 1
Jakub Kosecki SV Sandhausen 17 1136 2 2
Adam Matuszczyk Eintracht Brunszwik 29 2207 1 3
Marcus Piossek 1. FC Kaiserslautern 9 461 2 0
Kacper Przybyłko 1. FC Kaiserslautern 30 1905 7 1
Waldemar Sobota FC St. Pauli 31 2346 3 3

O awans do elity walczyć miało 1.FC Kaiserslautern z Mateuszem Klichem, Marcusem Piosskiem oraz Kacprem Przybyłko w składzie. Sezon zakończył się jednak rozczarowującym, 10. miejscem. Oczekiwań nie spełnili ani Klich, ani Przybyłko. Już po kilku tygodniach pracę stracił trener Kosta Runjaić, a "Czerwone Diabły" nie wyszły na prostą.

Całkiem nieźle prezentował się natomiast Waldemar Sobota. Były skrzydłowy Śląska Wrocław wywalczył miejsce w podstawowym składzie FC St. Pauli. Właśnie dlatego działacze zdecydowali, że wykupią go z Club Brugge. - Stał się ważną częścią zespołu. Jego szybkość, drybling i stwarzanie zagrożenia pod bramką przeciwnika są dla nas bardzo przydatne - mówił przed dwoma miesiącami trener hamburskiego zespołu, Ewald Lienen.

Dobry start w SV Sandhausen zaliczył również Jakub Kosecki. Małe miasto sprawiło, że "Kosa" odżył, zaczął skupiać się na piłce i grać coraz lepiej. Trener ustawił taktykę pod niego, ale z czasem Polak doznał kontuzji - jednej, a potem drugiej. Zgubił rytm i niemiecki drugoligowiec nie zdecydował się skorzystać z opcji wykupu.

Nie wiadomo, gdzie skrzydłowy Legii Warszawa wyląduje latem. Stanisław Czerczesow chciałby zobaczyć go w akcji. Po zakończeniu wypożyczenia Kosecki wróci na Łazienkowską. Jeśli nie wpadnie w oko trenerowi, będzie musiał poszukać sobie nowego pracodawcy.

Jeszcze gorzej sprawy mają się u Piotra Ćwielonga. Trzykrotny mistrz Polski zupełnie nie może znaleźć sobie miejsca w VfL Bochum. Ten stan utrzymuje się już od niespełna dwóch lat. W sezonie 2014/15 Ćwielong rozegrał sześć spotkań w 2. Bundeslidze. Teraz było ich o połowę mniej. Kontrakt "Pepe" wygasa za rok. Wątpliwe, by ktokolwiek w Bochum chciał go zatrzymać.

Mateusz Karoń

Komentarze (1)
Rafix95
18.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Bramki się wpuszcza, a nie puszcza :) Puszczać można pierdy...