"Nieznana przyszłość Fernando Torresa. Napastnik nie pozostanie w Atletico Madryt na kolejny sezon, z zawodnika zrezygnował Diego Simeone" - takie informacje w styczniu tego roku podawała hiszpańska prasa. Popularny El Nino był zimą w beznadziejnej sytuacji.
Wówczas snajper przeżywał najgorszą serię w swojej karierze - w ciągu 19 kolejnych spotkań nie był w stanie strzelić gola, a cierpliwość do niego stracili już jego najwierniejsi kibice. Gdy jednak 2 lutego wreszcie trafił do siatki w meczu z Eibar, wszystko odmieniło się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Wkrótce zaliczył inną rekordową serię w swoim życiu - pięciu meczów z rzędu ze strzelonym golem. Nie dość, że był skuteczny, to swoją grą dawał wiele korzyści swoim kolegom z zespołu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Kadrowicze Nawałki rywalizują o miejsce w kadrze. Waleczna postawa Artura Boruca
Jego częste wychodzenie po piłkę i skupianie na sobie uwagi obrońców pomagało innym. Współpracę z doświadczonym zawodnikiem bardzo chwalił sobie Antoine Griezmann, a ciepłych słów pod jego adresem nie szczędził Simeone.
- To piłkarz, który pełni ważną funkcję w naszym zespole. Posiada ogromną jakość, jest bardzo ruchliwy, a także także niezwykle doświadczony - chwalił swojego napastnika szkoleniowiec Rojiblancos.
Od lutego zapomniany już napastnik strzelił 10 goli we wszystkich rozgrywkach. W drużynie Atletico lepszy jest tylko wspomniany Griezmann (14 trafień). Wiosną 32-latek przeżywa drugą młodość i nikt nie kwestionuje jego przydatności do drużyny.
Tytuł najlepszego piłkarza kwietnia według fanów Atletico, wysokie noty od dziennikarzy, a nawet propozycja nowego kontraktu od władz klubu. Ostatnie tygodnie są dla niego niczym bajka. Bajka, która może mieć niezwykle szczęśliwe zakończenie.
Torres ma bowiem tak mocną pozycję, że jest wymieniany wśród tych graczy Atletico, którzy w najbliższą sobotę mogą pogrążyć Real Madryt w finale Ligi Mistrzów. A w tym 32-latek ma już doświadczenie. W styczniu 2015 roku jego dwa gole na Bernabeu zamknęły Królewskim drogą do awansu do kolejnej rundy Pucharu Króla.
Czy na San Siro wychowanek Rojiblancos poprowadzi swój klub do wymarzonego triumfu w Lidze Mistrzów? Dwa lata temu w starciu z Królewskimi w ostatnim meczu sezonu drużynie zabrakło do tego kilkudziesięciu sekund, a może właśnie Torresa...?
W finale w Lizbonie kontuzji doznał bowiem Diego Costa, a na ławce nie było dla niego odpowiedniego zmiennika. Teraz El Nino będzie do dyspozycji Simeone. Co więcej, rozpocznie mecz w podstawowej "11".
- Tu jest moja przyszłość. Mam tu jeszcze coś do wygrania - zapowiada. Podpowiadamy: waga 11 kg, wysokość 73,5 cm. Do podniesienia już w sobotni wieczór.