Specjalista od bronienia karnych: Jestem na tyle doświadczony, że stresu nie ma

Zagłębie Sosnowiec zakończyło sezon I ligi wygraną 2:1 z Zawiszą Bydgoszcz. W ciągu 19 minut Matko Perdijić bronił aż dwa rzuty karne! - Mam jakieś tam swoje sposoby na te karne - przyznał skromnie.

W 63. minucie w wyniku nieporozumienia obrońców Zagłębia z bramki wyszedł Wojciech Fabisiak i sfaulował Szymona Lewickiego. Efektem była czerwona kartka dla Fabisiaka i rzut karny dla Zawiszy. Na boisku pojawił się nominalnie drugi bramkarz sosnowieckiej drużyny, Matko Perdijić. Okazję na kontaktowe trafienie pewnie wykorzystał Lewicki, uderzając przy słupku.

Już 19 minut później w polu karnym Łukasz Matusiak sfaulował Kamila Zielińskiego. Znowu doszło więc do pojedynku Perdijicia z Lewickim. Tym razem górą był bramkarz Zagłębia, który doskonale wyczuł kierunek, w którym uderzy napastnik.

- Z tego co pamiętam, to w sparingu z Odrą Opole też broniłem dwa karne, ale w meczu o stawkę też mi się to zdarzyło, z Pelikanem Łowicz, były dwa karne i oba obroniłem - wspominał Perdijić. - Mam jakieś tam swoje sposoby na te karne. Za pierwszym razem się nie udało, a za drugim go zaskoczyłem - dodał.

ZOBACZ WIDEO Besnik Hasi: nienawidzę braku dyscypliny (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Matko Perdijić został bohaterem spotkania z Zawiszą Bydgoszcz. Gdyby nie obronił drugiego karnego, mecz zakończyłby się remisem 2:2, przez co Zagłębie Sosnowiec nie zajęłoby na koniec sezonu trzeciego miejsca w I lidze.

- Bardzo się cieszę, że małą cegiełkę dołożyłem do tego sukcesu. Razem z całą drużyną cieszymy się z tego trzeciego miejsca, bo naprawdę jak na beniaminka jest to bardzo, bardzo dobry wynik - podkreślił.

Do meczu w Sosnowcu Zawisza przystąpił w odmłodzonym składzie. Pojawiły się problemy finansowe, piłkarze zaczęli rozwiązywać kontrakty i mogło dojść do tego, że ten pojedynek Zawisza odda walkowerem, jednak szeregi wzmocnili bydgoscy juniorzy.

- Wiedzieliśmy w jakim składzie przyjedzie Zawisza, że się tutaj nie położy, że każdy z piłkarzy dostanie swoją szansę i będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Doskonale wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz - powiedział.

Perdijić zagrał po raz pierwszy od 26 marca, w dodatku wszedł na boisko z marszu i to w bardzo ważnym momencie spotkania. Mimo to towarzyszył mu spokój. - Jestem na tyle doświadczonym bramkarzem, że nie ma tego stresu. Trzeba po prostu wyjść i pomóc drużynie, tyle - zaznaczył.

Źródło artykułu: