[b]
Albański łącznik[/b]
Trenerem Legii Warszawa został Besnik Hasi - Albańczyk, który od ponad dwóch dekad mieszka w Belgii. Przez kilkanaście lat był związany z Anderlechtem, najpierw jako zawodnik, a później trener, aż do końca maja tego roku.
Zespół z brukselskiego Parc Astrid przejął w marcu 2014 po Holendrze Johnie van den Bromie, którego asystentem był przez prawie dwa lata, wcześniej zaś taką samą funkcję pełnił przez trzy sezony u boku Ariela Jacobsa. Gdy Hasi obejmował zespół, Anderlecht zajmował trzecie miejsce w Jupiler Pro League i na takim samym zakończył rozgrywki zasadnicze ze stratą aż 10 punktów do prowadzącego Standardu Liege, ale zgodnie z regulaminem została zredukowana o połowę przed fazą play off. W niej Fiołki spisywały się dwa lata temu znakomicie i zostały mistrzem kraju, automatycznie kwalifikując się do Champions League.
W dwóch kolejnych sezonach, które Hasi przepracował już w całości, sytuacja się nie powtórzyła, wprawdzie po sezonie ligowym Fiołki w obu przypadkach były również na trzeciej pozycji, lecz w play offach nie udawało się już odzyskać utraconego pola, w edycji 2014-15 zakończyły rozgrywki Jupiler Pro League na trzecim miejscu, a w ostatnim na drugiej.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Kamil Kosowski przed meczem z Niemcami: Kamil Grosicki zastąpi Bartosza Kapustkę
- Gdyby Anderlecht został mistrzem Belgii, Hasi pozostałby w klubie - mówi Mirosław Waligóra, mieszkający w Belgii srebrny medalista igrzysk olimpijskich Barcelona ’92. – Ale zespół został tylko wicemistrzem i po zakończeniu sezonu doszło do rozstania. Bo w przypadku klubu, który zawsze gra o tytuł i dysponuje ponad 40 milionami euro w budżecie, czyli o wiele więcej niż reszta rywali, brak mistrzostwa już drugi raz z rzędu jest traktowany jak porażka. Przecież pierwsze miejsce w lidze belgijskiej daje bezpośredni udział w Champions League, co oznacza na starcie fazy grupowej dodatkowe 12 milionów euro na koncie. Natomiast wicemistrz Jupiler Pro League musi zacząć zmagania od III rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów.
Pod koniec lipca Fiołki przystąpią do niej już pod wodzą nowego trenera, może będzie nim Francuz Claude Puel, który ostatnio prowadził OGC Nice. Natomiast Hasi dwa tygodnie wcześniej z Legią rozpocznie zmagania od II rundy eliminacyjnej LM. To mało czasu dla trenera, który dopiero poznaje zespół. – Nie martwiłbym się tym – kontynuuje król strzelców naszej ekstraklasy w sezonie 1991-92. – Hasi bardzo szybko nawiązuje kontakt z piłkarzami, mówi bodaj w sześciu językach, szybko złapie polskie słowa, zresztą w sztabie szkoleniowym ma zostać Aleksandar Vuković, który tak jak on urodził się w byłej Jugosławii. A w kadrze pierwszej drużyny jest wielu piłkarzy mających korzenie w krajach powstałych po jej rozpadzie. Wydaje mi się, że po dwóch, trzech miesiącach Besnik będzie mówił także po polsku.
Hasi jest wprawdzie Albańczykiem, ale gdy urodził się 29 grudnia 1971 roku w kosowskiej Djakowicy, miasto to należało do Jugosławii. Zanim opuścił Bałkany, grał w jugosłowiańskich klubach z Kosowa, oraz w serbskim Dinamie Pancevo oraz w chorwackich – NK Zagrzeb i NK Sambor.
(…)
Zbigniew Mroziński
Cały tekst można znaleźć w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”. Od wtorku w kioskach!