- Przyjechałem na sparing Stali z Hutnikiem w Krakowie i już zostałem w zespole ze Stalowej Woli. Z Katowic, w których grałem pół roku, odszedłem, bo tam sytuacja jest niewesoła, klub ma kłopoty organizacyjno-finansowe. Ale myślę, że sobie jednak poradzą i zapewnią utrzymanie w pierwszej lidze. Ja meczu Stali z GKS na wiosnę nie będę traktował wyjątkowo, bo dla mnie każde spotkanie jest ważne, niezależnie od tego, kto jest przeciwnikiem. Czy czuję presję? Wiem jedno, przyszedłem do "Stalówki", żeby jej pomóc w utrzymaniu - powiedział Daniel Treściński w rozmowie z Echem Dnia.
Kariera 31-letniego defensora nie zawsze układała się po jego myśli. - W przeszłości grałem w reprezentacji olimpijskiej u trenera Janasa, ale nabawiłem się potem poważnej kontuzji, gdy grałem w moim macierzystym Zagłębiu Sosnowiec. Doszło do złamania kości piszczelowej. To zatrzymało rozwój mojej kariery, na długo piłkę miałem z głowy - dodał.
Treściński reprezentował już barwy wielu drużyn, ale najdłużej był związany z Zagłębiem Sosnowiec. Ze swojego pobytu w tym klubie nie zachował jednak zbyt dobrych wspomnień. W 2007 roku został z niego wyrzucony, gdyż znalazł się na liście przysłanej przez Polski Związek Piłki Nożnej. Zawierała ona nazwiska dwunastu graczy posądzanych o korupcję.
- Ja jednak wygrałem sprawę z Zagłębiem. A w sprawie korupcji nie byłem w żadnej prokuraturze. Nie chcę jednak o tym mówić, to dla mnie sprawa zamknięta. W Sosnowcu potraktowano mnie jak kozła ofiarnego - stwierdził doświadczony piłkarz.